Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

piątek, 30 grudnia 2016

Doktorkowe niewypały włosowe

Dziś post o dwóch kosmetykach włosowych, które zaliczam do grona kosmetycznych porażek mijającego roku. Będzie to odżywka do włosów royal jelly dr. organic oraz serum zwiększającego objętość włosów dr. konopka's. Jeden doktor, drugi doktor.... doktorkowe niewypały :)

Odżywki dr. organic to moje ukochane odżywki. Jestem zachwycona wersją z arganem, manuka, oliwą, kokosem. Ciężko mi wybrać tą jedną, jedyną…. Wersji z mleczkiem pszczelim dotychczas nie miałam. Przyznam szczerze, że nie za bardzo mnie ona kusiła, nie miałam na nią wybitnej ochoty, a jednocześnie byłam ciekawa innych wersji odżywek do włosów oferowanych przez markę. No i padło na royal jelly.


Od producenta:
Czyste organiczne mleczko pszczele jest bogate w aminokwasy, hormony roślinne i składniki odżywcze oraz ma właściwości regenerujące komórki. Kompozycja z bioaktywnych składników czynnych oraz naturalnych i bilogicznych składników oferuje regenerującą pielęgnację włosów. Ten balsam do włosów firmy Dr. Organic głęboko wchłania się w warstwę keratyny włókna włosa i pozostawia włosy wspaniale wzmocnione, naturalnie odżywione i wyraźnie zdrowsze! Poprawia rozczesywanie i oferuje optymalną pielęgnację dla osłabionych i zniszczonych włosów.

Składniki: Aloe barbadensis leaf juice, Aqua, Polyglyceryl-3 methylglucose distearate, Glycerin, Cetearyl alcohol, Butyrospermum parkii (Shea butter), Glyceryl caprylate, Panthenol, Mel (Honey), Guar hydroxypropyltrimonium chloride, Tocopherol, Helianthus annuus (Sunflower) seed oil, Juniperus virginiana (Cedarwood) oil, Citrus medica limonum (Lemon) peel oil, Pelargonium graveolens (Geranium) oil, Pogostemon cablin (Patchouli) oil, Citrus aurantium amara (Bitter orange) leaf oil, Santalum album (Sandalwood) oil, Parfum, Mel (Manuka honey), Trifolium pratense (Clover) flower extract, Calluna vulgaris (Heather) flower extract, Royal jelly extract, Sodium benzoate, Potassium sorbate, Sodium phytate, Citric acid, Ascorbic acid, Limonene, Geraniol, Hydroxycitronellal, Linalool, Citronellol, Hexyl cinnamal.
Mój kosmetyczny instynkt tym razem słusznie dawał o sobie znać - niestety podjęłam decyzję o zignorowaniu go. No i mam nauczkę :D. Okazało się bowiem, że wersja z mleczkiem pszczelim, podobnie jak wersja z wit.E, nie jest przyjazna moim włosom.


Pojemność 265ml, dostępność w Polsce bardzo marna.



Opakowanie typowe dla marki, aplikator press dobrze dobrany do konsystencji, która jest bardzo kremowa, aksamitna, przyjemna w nakładaniu i rozprowadzaniu na włosach.
Ale przejdźmy do działania.

Przede wszystkim odżywka jest zbyt ciężka. To odżywka z gatunku takich, które przyspieszają przetłuszczanie a niewielka nawet przesada w użytej ilości sprawia, że włosy od razu wyglądają nieświeżo. Ma dla mnie za dużo substancji, które osiadają na włosach blokując jednocześnie wnikanie dobroci zawartych w kosmetyku w głąb włosa - obciąża, ale nie odżywia jakoś oszałamiająco. Stosowałam ją więc bardzo ostrożnie, ale i tak zauważalne było szybsze przetłuszczania się włosów. Nie zapewnia też ułatwienia w rozczesywaniu włosów w tak dużym stopniu jak moje ulubione wersje odżywek dr. organic wymienione na wstępie. W parze z przeciążaniem dostałam też elektryzowanie się włosów. Włosy fruwają bezładnie przy twarzy, przeszkadzają w pracy, zwyczajnie denerwują. Wykazywały też wzmożoną tendencję do przylegania do skóry głowy, miały mniej życia niż zwykle i wyglądały tak jakoś smutnie… Stan włosów, w przeciwieństwie do ich wyglądu, zauważalnie się nie pogorszył, ale zmian na lepsze też nie stwierdziłam.
Podsumowując: zupełnie nie dla mnie.

Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie za to zapach. Spodziewałam się mdłego, miodowego smrodku. Odżywka pachnie jednak naprawdę cudnie! Pikantnie, z pazurem i charakterem, lekko korzennie i ociupinkę orientalnie. Świetna kompozycja, bardzo przypadła mi do gustu. Ale świetny zapach to dużo za mało, by mieć zapewnione stałe miejsce w mojej pielęgnacji.

****************************************************************************************************

Serum zwiększające objętość włosów estońskiej marki dr. Konopka’s skusiło mnie zawartością i obiecywanym działaniem, łączącym wzmocnienie i odżywienie skóry głowy i włosów ze zwiększeniem objętości fryzury. No cóż, obiecywać jest łatwo, spełnić obietnice co nieco trudniej.


Od producenta:
Serum do włosów – zwiększenie objętości - do wszystkich typów włosów – zawiera optymalny zestaw naturalnych olei i ekstraktów, które wzmacniają, odżywiają i nadają włosom objętość. Serum zawiera olej ziołowy Nr 28 plus organiczny ekstrakt łopianu i organiczny olej z dzikiej róży.
Aby osiągnąć maksymalny rezultat należy jednocześnie stosować olejek, szampon dr. Konopki, balsam i serum z serii zwiększającej objętość.

Zawiera 99,1% składników naturalnych

Składniki aktywne:
Organiczny ekstrakt łopianu – odnawia osłabioną i uszkodzoną strukturę włosów, silnie odżywia i wzmacnia cebulki włosowe, stymuluje porost, hamuje wypadanie. Zapobiega też nadmiernemu przetłuszczaniu się skóry głowy i włosów, likwiduje łupież.
Organiczny olej z dzikiej róży – przywraca włosom blask, miękkość i elastyczność.

Sposób użycia:
Po umyciu włosów wcieramy w wilgotną skórę głowy niewielką ilość serum. Nie wymaga zmywania.

Składniki: Aqua, Glycerin(roślinna gliceryna), Melilotus Albus Flower/Leaf/Stem Extract*(organiczny ekstrakt nostrzyka żółtego), Carrageenan, Caprylyl/Capryl Wheat Bran/Straw Glycosides, Fusel Wheat Bran/Straw Glycosides, Polyglyceryl-5 Oleate, Sodium Cocoyl Glutamate, Glyceryl Caprylate, Arctium Lappa Root Extract*(organiczny ekstrakt łopianu), Rosa Canina Fruit Oil*(organiczny olej z dzikiej róży), Helianthus Annuus Hybrid Oil*(organiczny olej słonecznikowy), Olea Europaea Fruit Oil*(organiczna oliwa z oliwek), Macadamia Ternifolia Seed Oil*(organiczny olej macadamia), Argania Spinosa Kernel Oil*(organiczny olej arganowy), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil*(organiczny olejek pomarańczowy), Citrus Limon Peel Oil*(organiczny olejek cytrynowy), Cymbopogon Citratus Leaf Oil*(organiczny olej z trawy cytrynowej), Borago Officinalis Seed Oil*(organiczny olej ogórecznikowy), Simmondsia Chinensis Seed Oil*(organiczny olej jojoba), Prunus Amygdalus Dulcis Oil*(organiczny olej ze słodkich migdałów), Oenothera Biennis Oil*(organiczny olej z wiesiołka), Betula Alba Leaf Extract*(organiczny ekstrakt z liści brzozy), Helianthus Annuus Seed Oil, Panax Ginseng Root Extract*(organiczny ekstrakt żeń szenia), Pinus Sibirica Seed Oil*(organiczny olej cedrowy), Tocopherol(witamina E), Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Parfum, Limonene, Linalool, Geraniol
(*) – pochodzą z organicznych, kontrolowanych upraw

Objętość: 20 ml, cena 17zł



Bardzo wygodny aplikator, przyjemna dla oka szata graficzna. To chyba tyle w kwestii zalet...

Serum ma postać bezbarwnego żelu, opakowanie jest bardzo wygodne, aplikacja szybka i bezproblemowa. Ja po prostu nanosiłam niewielkie ilości serum bezpośrednio na skórę głowy, robiąc małe kropki na całej głowie, a potem rozmasowywałam produkt przez chwilę, starając się go rozprowadzić równomiernie. Potem czesałam włosy grzebieniem co powodowało rozprowadzenie serum także na długości włosów. Jeśli czułam, że na długości włosów jest go za mało, dokładałam niewielką ilość nanosząc ją na same włosy po rozsmarowaniu w dłoniach. Serum nie skleja włosów i nie powoduje żadnych trudności w ich obsłudze. Zwiększenia objętości też nie powoduje. Szkoda, bo w tym celu je kupiłam…
Faktem jest, że serum nie obciąża włosów, nie powoduje ich przetłuszczania i spokojnie mogę je pozostawić bez zmywania, bowiem nie stwarza to zagrożenia nieświeżego wyglądu. Ale jest duże „ale”. Otóż serum powoduje u mnie swędzenie skóry głowy. Po każdej aplikacji drapałam się całymi dniami, więc po kilku próbach odpuściłam. W tym kontekście mała (zaledwie 20ml) pojemność serum okazała się największym jego atutem, bo nie za dużo się go zmarnowało.

******************************************************************************************

Zakupów powyższych kosmetyków na pewno nie mogę zaliczyć do udanych.
Plus jest taki, że w tym roku już chyba nic nie zdąży mnie rozczarować :DDD


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz