Dziś pomęczę Was swoimi przemyślenia na temat współprac nawiązywanych przez blogerów z firmami. Chodziło mi to po głowie już od dawna, ale ostatecznym impulsem do opublikowania poniższego tekstu stał się post Kosodrzewiny, a dokładnie fragment opowiadający o tym, jakie zdanie mają o nas sklepy - według jednej z właścicielek blogerki kosmetyczne, to największe idiotki internetu, bo za
przeterminowaną maskarę i żel pod prysznic napiszą wszystko, co ona
zechce (mam nadzieję Kochana, że nie masz nic przeciwko zamieszczeniu powyższego cytatu).
Nie wiem jak Wy, ale ja nie czuję się idiotką pomimo tego, że piszę o kosmetykach. Einsteinem zapewne nie jestem, ale moje IQ nie oscyluje w dolnych normach.
Części osób wydaje się, że prowadzenia bloga ma tak naprawdę ukryty cel - pozyskiwanie darmowych produktów. Może i czasem tak jest, ale w tego typu zawiłości ludzkich umysłów nie mam ochoty się wdawać. Każdy ma swoje powody. Te powyższe mi są akurat całkiem obce. Ja piszę o kosmetykach, bo lubię, bo sprawia mi to frajdę, bo jest fajną odskocznią od poważnej codzienności życia, bo kręcą mnie rozmowy z Wami, bo wśród Was jest wiele fantastycznych ludzi! I wiem doskonale, że nie jestem odosobniona i ogromna ilość osób zakłada bloga z pobudek nie mających nic wspólnego z chęcią zapełnienia domowych szafek gratisami od sklepów.
Osobiście nigdy nie odważyłam się na zaproponowanie komukolwiek współpracy i
na poproszenie o przysłanie darmowych kosmetyków dla własnego użytku. Podziwiam osoby, które tak potrafią. Nie jest to jednak podziw
powodujący, że też chciałabym tak umieć.... Nie chcę i w tej kwestii nie
zamierzam nic zmieniać.
Sama natomiast oferty współpracy otrzymuję stosunkowo często (i przyznam, że niezmiennie mnie to zadziwia - zawsze zastanawiam się jak dany sklep czy producent na mnie trafił, bo pozostaje w przeświadczeniu, że na mojego bloga zagląda kilkanaście, no może kilkadziesiąt osób...) Oferty te przyjmuję jednak bardzo, bardzo rzadko. Większość propozycji odrzucam. Odmawiam firmom z różnych półek cenowych. Nie potrzebuję takiej masy kosmetyków jaką miałabym zgadzając się na wszystkie współprace. Nie zamierzam też używać kosmetyków, które niczym mnie nie zaintrygowały i sama bym ich nie kupiła. Nie skuszę się na kosmetyki o podejrzanych lub niepożądanych przeze mnie składach. Nie zgodzę się nigdy na narzucanie mi warunków współpracy ingerujących w moją ocenę w najmniejszym nawet stopniu lub narzucających terminy wystawienia recenzji. Sklep-rekordzista zaproponował mi kosmetyk pod warunkiem, że wystawię recenzję za tydzień ...a kosmetyk był w tym momencie jeszcze u nich. Zdarzył mi się też przypadek, że sklep przysłał mi wraz z zakupionymi przeze mnie kosmetykami parę dodatkowych produktów oraz zażądał wystawienia recenzji tych dosłanych bez mojej zgody i wiedzy kosmetyków - oczekiwał też przedstawienia im recenzji do akceptacji :D. Nie odpisałam im nawet tylko wsadziłam te dodatkowe gifty do koperty i odesłałam na swój koszt sklepowi. Bywały też propozycje "wciskania" mi produktów, które się nie sprzedają - moja pozytywna recenzja miała temu zaradzić i przewietrzyć sklepowe magazyny (naogląda się taki jeden z drugim reklam i chce być jak media markt!). Zazwyczaj takowe nagabywanie kończyło się po moim zapytaniu na jakiej podstawie zakładają, że moja recenzja będzie pozytywna i czy przemyśleli w jaki sposób sprzedaż danego kosmetyku ma szansę wzrosnąć, jeśli moja opinia daleka będzie od pochlebnej.
Swoją odmowę współpracy formułuje zawsze grzecznie i życzę powodzenia. Nie uwierzycie jak duża część firm nie potrafi kulturalnie takiej odmowy przyjąć! Zdarzyło mi się wielokrotnie, że firma, której podziękowałam za propozycje nie korzystając z niej, zarzucała mnie nadal mailami w tym temacie. Dość często po kilku mailach zaczynałam być oczerniana mniej lub bardziej... Pytacie dlaczego? Pojęcia nie mam. Może dlatego, że „wzgardziłam” darmochą??? Nie wiem i szkoda mi czasu na zajmowanie głowy tymi kwestiami. A moja odmowa zamieszczenia na blogu płatnej (uwaga - płatnej!) reklamy wywołała takie oburzenie, że napisano mi jakobym była „zbyt niedojrzała na podejmowanie odpowiedzialnych decyzji”. Ręce opadają..
Mam wrażenie, że dla wielu sklepów i producentów chęć sprzedania się za kilka
darmowych kosmetyków jest tak oczywista, że są zaskoczeni brakiem
zachwytu i zgody z mojej strony. Otóż kochani producenci i drogie sklepy - nie po to założyłam bloga, żeby się nachapać darmowymi produktami!
Stać mnie na kupno kosmetyków. Jak mnie nie będzie stać to przestanę
używać :). Nie muszę podejmować współprac ze sklepami, żeby mieć się czym myć!
Ciekawą, rozsądną i zgodną z moimi zasadami propozycję być może przyjmę (zdarza mi się to zresztą), ale nie sprzedam swojego niezależnego zdania za przykładowy krem
do twarzy, chociażby i kilkaset złotówek kosztował.
Jestem osobą emocjonalną. I w sensie pozytywnym i negatywnym niestety
:). Wiele z Was pisze mi, że te emocje przebijają się przez recenzje.
Coś w tym jest :), moje recenzje są pisane przez emocje. Kiepsko mi wychodzi
udawanie a więc go Wam oszczędzam i nie udaję. Nie wyobrażam sobie
możliwości zachwycania się kosmetykiem wbrew swojej opinii! Naprawdę.
Wydaje mi się, że od razu wszyscy by wiedzieli, że to ściema... Żaden
kosmetyk nie jest wart utraty Waszego zaufania i utraty szacunku do samej siebie. Tak - świadome pisanie nieprawdy w zamian za kosmetyk spowodowałoby, że zaczęłabym mieć sama o sobie bardzo złe zdanie.
To, że dany produkt mi
się podoba a komuś drugiemu nie pasuje (albo odwrotnie) to całkiem inna sprawa i
kwestia wymagań, upodobań i preferencji kosmetycznych. Natomiast świadome
ściemnianie w tym przedmiocie nie mieści się w moim światopoglądzie. Nie rozumiem
dlaczego niektórzy wychodzą z założenia, że każdą „blogerkę można kupić”. Nie
mili moi, nie można. Blogerka też człowiek, a handel ludźmi jest
nielegalny.
Ze wszystkich, co do jednej, współprac na jakie się dotychczas zdecydowałam, jestem bardzo zadowolona! Wszystkie przyniosły mi, oprócz niezapomnianych doznań kosmetycznych, możliwość poznania świetnych osób. Każda z firm wykazała się ogromną kulturą biznesową i profesjonalizmem. Nie wtrącały się w treść i termin opinii, nie miały w tym zakresie żadnych oczekiwań (z tego zresztą względu współprace te zaistniały). Do tego Panie/Panowie byli strasznie sympatyczni :). Tak więc nie mam najmniejszych powodów do narzekania na propozycje, które zdecydowałam się przyjąć.
Biorąc jednak pod uwagę całokształt i udział tych opisanych wyżej, udanych współprac, w ilości otrzymywanych propozycji i niemiłych incydentów, jakie miały miejsce w wyniku mojej odmowy stwierdzam, że propozycje współpracy to najmniej przyjemna część prowadzenia bloga. Każdorazowo, kiedy jestem traktowana jak tania dziwka (wrażliwszych przepraszam za dosadność), która sprzeda się za kilka pachnących butelek, mam ochotę zostawić ten cały blogowy syf. Ale po chwili dochodzę do wniosku, że żaden nieuczciwy sklep nie jest wart tego, by wpływać na moje decyzje - nie będę uzależniać prowadzenia bloga od kombinatorów i kulturalnych inaczej. W końcu piszę dla siebie i dla Was, nie dla sklepów!
Całe szczęście trafiłam na wspaniałe firmy i osoby, dzięki którym mogę z czystym sumieniem napisać, że istnieją wyjątki potwierdzające powyższą regułę. Szkoda tylko, że są to wciąż wyjątki...
Ponoć człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego. Mi, pomimo
wielu niemiłych sytuacji, wciąż jednak ciężko przejść obojętnie obok
generalizowania i wrzucania wszystkich blogerów/blogerek do jednego
wora. To nie jest tak, że każde z nas się sprzeda a kwestią do ustalenia
jest tylko cena. Jest cała masa osób, które prowadzą bloga bo lubią, bo
chcą dzielić się swoją pasją. Nie zależy nam na darmowych produktach i
korzyściach finansowych, bo blog to nie praca ani nie źródło dochodów.
To hobby, sposób dzielenia się swoimi zainteresowaniami, nawiązywania
nowych znajomości. Uszanujcie to.
Ps.
Nie zrozumcie mnie źle - zdaję sobie sprawę z tego, że są blogerzy, którzy chętnie napiszą co im się każe a nawet sami to zaproponują. Ale tak jak wspomniałam na wstępie w te tematy nie mam ochoty się zagłębiać, ponieważ są mi obce. Jednak to, że w blogosferze zdarzają się sprzedajni opiniotwórcy nie oznacza, że wyrażam zgodę na utożsamianie mojej osoby z nimi i na traktowanie mnie w taki sam sposób.
Czy uważam, że sprzedaję się wystawiając recenzję produktowi otrzymanemu w ramach współpracy? Nie, nie uważam tak dopóki moje zdanie jest moim własnym.
Z trzeciej strony patrząc moim zdaniem żaden szanujący się sklep i
producent nie decyduje się na nierzetelną współpracę. Nie oszukujmy się -
znakomita większość z nas z daleka wyczuje "przekręt" z recenzją :).
Wbrew powszechnie panującej opinii, w naszym społeczeństwie nie ma aż
tylu idiotów a z internetu korzystają także ludzi potrafiący zrobić użytek z
szarych komórek, jakimi matka natura ich obdarzyła. Sklep, który
proponuje lub akceptuje naciągane recenzje nie zyska zaufania klientów. A
jak życie wielokrotnie pokazało takie podmioty są z rynku eliminowane.
Szczerze mówiąc zawsze z ciekawością czytam tematy dotyczące współprac blogowych. Zazwyczaj każdy na nie utyskuje. Z różnych powodów. Rozumiem Twoje zdenerwowanie kiedy asertywna odpowiedź nie jest przyjmowana do wiadomości. Nie spotkałam się z czymś takim. Spotkałam się natomiast z tym, że firma chciała utajnienia że dany kosmetyk pochodzi ze współpracy, inna domagała się recenzji w określonym temacie.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że poniekąd wszyscy się sprzedajemy. W różnym tego słowa znaczeniu. Najbardziej bawią mnie recenzje tego co odmawiam na kilku blogach...albo szał na chińszczyznę jakby jej mało było to za parę szmat żebranie o lajki, kliki..
Czasami zazdroszczę też współprac, zastanawiam się dlaczego ktoś a nie ja...że wcale nie jest lepszy...z czasem nauczyłam się już, że to nie chodzi o jakość...po prostu to układy i układziki..
Niemniej uważam że opinie sklepów o blogerkach - nie są wyssane z palca...jest w tym bardzo dużo prawdy, niestety.
Znam trochę bliżej kilka właścicielek sklepów i wiem, że te opnie mają silne ukorzenienie w rzeczywistości.
UsuńNie rozumiem po prostu dlaczego jesteśmy tak generalizowane - to tak jakby napisać, że wszystkie sklepy z kosmetykami naturalnymi to oszuści i naciągacze, bo jeden ze sklepów mnie oszukał.
Coraz częściej spotykam na blogach tego typu opinie o współpracach. Szczerze to uważam to za chamstwo, że firmy uważają że blogerzy będą tylko pozytywnie oceniać ich produkty, a co najgorsze jest spora część osób przystająca na takie warunki współpracy ;/ Cieszę się, że trafiam na takie posty, bo może wreszcie przynajmniej do kilku osób dotrze to, że trzeba odmawiać takim firmą. Zgadzając się na same pochlebne opinie, blogerzy przestają być wiarygodni i przez to nie którzy producent/dystrybutorzy nie chcą już współpracować z żadnymi blogerami, bo sądzą że są "przekupni", a po co wiarygodnej firmie "fałszywy" bloger?
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś istotną kwestię - fałszywe opinie zniechęcają nie tylko czytelników, ale też i uczciwe sklepy.
UsuńWiele współprac za mną, wiele w trakcie, pewnie wiele przede mną. Lubię być doceniana, ale nie lubię mieć narzucanego zdania. Otrzymałam kilka propozycji testowania kosmetyków w zamian z pozytywne recenzje - odmówiłam. Dostałam propozycję promocji akcji wsparcia kobiet w Afryce czy gdzieś - odmówiłam uważając, że w Polsce też jest wiele do zrobienia w tej kwestii. Pomijam już śmieszne i żałosne za razem propozycje wyliczające jak to mój blog skorzysta na opublikowaniu materiałów, podczas gdy nie muszę mówić że to producent miał mieć darmową reklamę i rozgłos m.in na moim blogu.
OdpowiedzUsuńNiemniej współprac nie unikam bo lubię, no :D
Grunt to mieć jasne zasady i nie robić nic wbrew sobie :)
UsuńPiękny wpis. Bardzo podoba mi się Twoje zdroworozsądkowe podejście. Co do współprac, to doskonale zdaję sobie sprawę jak działają sklepy, bo miałam zawodowo do czynienia z przedstawicielami handlowymi. Potrafią dużo, żeby uzyskać to co chcą, bo u nich liczy się sprzedaż. Nie zawsze jest to wyrażane w przyjemny sposób. Rywalizacja między nimi też czasami fajnie nie wygląda. Trzeba mieć mocny charakter, żeby oprzeć się nagabywaniom i współpracować na swoich zasadach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
UsuńJA akurat nie miałam wcześniej do czynienia z tą grupą zawodową :) i przyznam, że byłam mocno zaskoczona tą chęcią uszczęśliwiania mnie na siłę i wbrew mojej woli. Jeden sklep pisał do mnie przez 2 tygodnie dostając za każdym razem odmowę :) uparci byli!
A ja nie dostaje zbyt dużo ofert i mam święty spokój! :):):)
OdpowiedzUsuńAle zauważyłam, że ludzie mają taki sposób postrzegania nas, blogerów, nie tylko kosmetycznym. Dużo osób z mojego otoczenia, które wiedzą, że prowadzę bloga prędzej czy później mnie pytają czy mam z niego profity i czy dostaję produkty za darmo. Jakby to o to chodziło :) Doszło nawet do takiej sytuacji, że moja znajoma z roku, przy której kiedyś wyciągnęłam balsam do rąk z Burt's Bees, zapytała mnie, czy dostałam to za darmo... Cóż, dostałam, ale w prezencie od cioci!
Przyłapałam nawet moją mamę na tym, że rozpowiada, że mój blog już ma taki pogłos, że przyjeżdżają do mnie paczki za które nic a nic nie płacę. Wytłumaczyłam, że to przecież nie o to chodzi, a paczki takie przychodzą rzadko, bo rzadko ktoś do mnie z propozycją pisze i jeszcze rzadziej, tak jak Ty, się na propozycję zgadzam... Ile w głowie słuchaczy zostało to już nie wiem.
:))))))
UsuńNo tak - masz bloga, czyli wszystko za darmo :D
Właśnie to jest najgorsze, że tak nas uogólniają. Niby blogowanie jest dość nowym zjawiskiem a już dorobiło się takich stereotypów :))))
Ja naprawdę się dziwię, że w ogóle ktoś mi proponuje współpracę :D uważam, że jest cała masa, ogromna ilość popularnych blogów, do których mój nie należy. Nie mam fb, nie udzielam się na fb sklepów. A jakoś mnie znajdują :). Z jednej strony to miłe, bo jednak dopieszcza ego :D ale z drugiej strony przykre jest to, z jakim nastawianiem wiele firm do mnie pisze.
Też czytałam wczoraj ten wpis u kosodrzewiny i trochę się zdenerwowałam, bo też jestem zbyt emocjonalną osobą.
OdpowiedzUsuńZdarzyły mi się propozycje przesłania próbek kosmetyków za recenzję i różne wymuszenia, także gdy odmówiłam współpracy to spotkałam się z oburzeniem. Ale generalnie to nie jest źle i nie czuję się wcale jak idiotka, tak samo z powodu, że testowałam "odpowiedniki" czy tanie ubrania chińskie, robię to z czystej ciekawości poznania produktu, nie z pazerności, jak sądzą niektórzy. ale pamiętajmy, że każdy ocenia według siebie.
Ja myślę, że nie chodzi co jest przedmiotem współpracy, tylko jakie są jej zasady. Zgadzasz się ze mną?
UsuńMoim zdaniem bez znaczenia jest co i ile warte testujemy, tylko jak rzetelnie do tego podchodzimy.
oczywiście, to miałam na myśli, lecz niektórzy wyznają opinie, że połaszę się na byle co
UsuńAnula, podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś. Większość sklepów traktuje blogerki jak jakiś gorszy gatunek ludzi. Sklepy te, a raczej ich właściciele, uważają, że wobec blogerki nie obowiązuje przyzwoitość, o zwykłej grzeczności nie wspominając.
OdpowiedzUsuńDo tej pory współpracowałam z ponad dwudziestoma sklepami lub firmami, a tylko kilka spośród tych współprac mile wspominam. Nagminnym zjawiskiem jest niedotrzymywanie słowa wobec blogerki. Pani pisze maila z propozycją współpracy, omawiamy warunki, ja się zgadzam i...przesyłka nigdy nie nadchodzi. Inna pani właścicielka obiecuje stały rabat na zakupy w jej sklepie, a potem go nie daje. Jeszcze inna pani właścicielka bez słowa zrywa współpracę gdy dowiaduje się, ode mnie zresztą, że nie jestem już młoda, a przecież współpracę można zakończyć w sposób kulturalny. Podobnie jak Ty, nigdy nie proponowałam żadnemu sklepowi współpracy. Wszystkie podjęte przeze mnie współprace były inicjowane przez sklepy. Nie przeszkadza to jednak, że pani z pewnego sklepu wmawia mi, że pisałam do niej z prośbą o darmowe kosmetyki i żadne zaprzeczenia nie pomagają. Podobnych przykładów mogłabym podać jeszcze wiele. Nie muszę chyba dodawać, że takie coś zniechęca do współpracy i dlatego coraz rzadziej się jej podejmuję. Tylko co się dziwić, że blogerki, dostające coś za darmo, są tak traktowane skoro często przynoszący zysk klienci też są traktowani jak piąte koło u wozu.
mnie także proponowano współprace i do dziś nic nie przyszło z tego sklepu, nie wiem tylko po co komuś mój adres skoro nie zamierzał nic wysłać
UsuńTylko skoro jesteśmy dla nich gorszym gatunkiem to po co do nas piszą? Jeśli mają o nas takie zdanie to nie rozumiem dlaczego tak im zależy na naszych opiniach.
UsuńPocieszające jest to, że nie wszyscy prezentują taki poziom :) Spotkałam kilka naprawdę wspaniałych i pozytywnie zakręconych właścicielek (właścicieli), którzy przywracają człowiekowi uśmiech na twarzy :)
Ja ostatnio dostałam "ponaglenie" do napisania recenzji produktu, którego nigdy nie dostałam. Firma twierdzi, że wysłała, ale nie mogę się doprosić numeru listu przewozowego ;) Lubię współprace, ale wybieram je sobie ostrożnie.
OdpowiedzUsuńhahahahaaaa :)) dobre!
UsuńMoże zapomnieli komu wysłali? :D
Przyznam,ze milo sie czyta o Twoim zdrowym podejsciu do tematu. Nie znam sie na wspolpracach w ogole, bo takich propozycji nie otrzymalam, ale przyznam, ze niektore blogi mecza mnie okrutnie tymi slodziastymi opiniami nt danej marki recenzujac produkt do zupelnie innego typu skory niz zaznaczyly w profilu urodowym...
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana *:
UsuńTeż znam takie sponsorowane blogi i tak samo jak Ciebie uważam, że są męczące. Chcąc poczytać zachwalania producenta wystarczy wejść na jego stronę :) nie wiem jaki jest sens powielania tego na blogu.
Ja Ci proponuję współpracę :DDDD Wpadnij to obgadamy szczegóły :DDDD
Na pewno bedzie zgodna z moim profilem. Biala, puchata i calusna :-) :-) :-) :-)
Usuń:DDDDD
UsuńTą współpracą to obdarowałam Cię już dawno temu.... :*
No wiesz, jako Malkontentka mam absolutny spokój, bo nikt by się nie odważył... i słusznie:). Żarty żartami, ale zdarzało mi się widzieć pełne zachwytu recenzje totalnych gówienek... bawiło mnie to poważnie:). A Twój tekst kochana - bardzo potrzebny i w punkt!
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńDzięki Kochana :)
Tak, ja też lubię lekturę takich rzetelnych recenzji :)
Wszelkie blogowe współprace są mi obce - mój blog nie jest popularny, raczej też się taki nie stanie, więc możliwe, że ominą mnie tak nieprzyjemne incydenty. Bo również nie podoba mi się generalizowanie i wrzucanie wszystkich ludzi do jednego wora, a gdy czytam recenzje ze współpracy, w której autorka/autor pieją z zachwytu nad produktem, to zawsze jestem podejrzliwa. Bo to prawda, fałsz da się wyczuć, dlatego takie recenzje po prostu nie mają sensu.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo to odczuwam. Wydaje mi się, że na naciąganej recenzji sklep więcej traci niż zyskuje.
UsuńAnula, podpisuję się pod każdym Twoim słowem. Mnie także dotknęło to co przeczytałam u Kosodrzewiny. Nie lubię jak traktuję się ludzi jak idiotów. Czasem odnoszę wrażenie, że blogerka kosmetyczna jest traktowana jak super idiotka, jak taka sroczka co to za byle świecidełkiem poleci. Pamiętam początki mojego blogowania. Zawsze współprace mnie zastanawiały. Na początku mojego blogowania było bardzo modne chwalenie się współpracami. Nie miałaś takowych, byłaś przez koleżanki blogerki traktowana jak ktoś gorszy. Potem przyszedł czas ukrywania współprac. A teraz? Myślę, że jest różnie. Ja w swojej historii blogowej spotkały mnie różne sytuacje. Czasami godziłam się na napisanie recenzji produktu. Kilka miesięcy temu jedna z firm zaoferowała mi współpracę. Kosmetyki miały być naturalne. Napisałam, że nie widzę możliwości, bo kosmetyki w mojej skromnej ocenie naturalnymi nie są. No i rozpoczęło się meilowe piekło. Wcześniej próbowałam kulturalnie odmawiać. Po tym doświadczeniu ignoruję propozycje jakiejkolwiek współpracy. Bloga prowadzę, bo lubię. Kupuję co chcę, piszę o tym o chcę. Spotkałam się nawet z ofertą płatnego zamieszczenia reklamy. Odmówiłam, bo nie prowadzę takiej działalności gospodarczej. Na to usłyszałam, że jestem dziwna. I niech tak zostanie. Mogę sobie być dziwna. Za to poznaję fantastyczne dziewczyny, takie same maniaczki jak ja.
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że Ci od płatnej reklamy jacyś bardzo ambitni i łatwo ich urazić :). Ty jesteś dziwna a ja niedojrzała :D
UsuńTeż miałam problemy z zaakceptowaniem mojej odmowy z powodu braku naturalności kosmetyków, które mi oferowano. Sklepom się chyba wydaje, że skoro twierdzą, że coś jest naturalne, to tak się stanie...
nie mam dużo współprac no ale taka moja tematyka bloga:) nigdy na szczescie nikt mi nie kazał pisac pozytywnie czy poganiuał z recenzją:) ale zdarzają mi się propozycje współprac na które odpowiadam ze chętnie się podejmę a potem mi już firma nie odpowiada:( no i nie wiem czemu ? chcą mnie a potem nie chcą:) to niestety nie motywuje:) ale za to bardzo lubię drigą stronę tzn wysyłać moje skarby do testów;) buziaki
OdpowiedzUsuńW tym kontekście to Ty jesteś Sklepem :))))
UsuńTyle, że Twój profesjonalizm, kultura i inteligencja są na najwyższym poziomie! No i nie ma takiego głupiego coby Ci odmówił :D
wiesz Ania ja czekam że w koncu ktoś napisze \ze chce kupic moją głowę;)
UsuńCokolwiek by Ci nie zaproponowali to będzie za mało!
UsuńWiesz jak pocieszyc człowieka:) choć wiesz ze jedna firma juz mój pomysł kiedys perfidnie podkradła :)
UsuńNo co Ty? A to świnie! Która i co???
UsuńHa kiedyś Ci przy winie opowiem:) Ale fakt wkurzyłam sie na maxa;)
UsuńDobrze dziewczyny Was poczytać ja od niedawna sie w blogowanie większe bawie i dobrze jest poczytac takie posty i komentarze :) Ja kiedys sie zastanawiałm dlaczego dziewczyny maja tyle wpsółprac i tyle paczek dostaja uwazałam ze to dlaego ze maja swietnego bloga i super piszą i w ogóle . Dla mnie to było wrecz obowiązkiem miec współprace:) Dobrze że potraficie otworzyć oczy na pewne sprawy....
No to wpadaj, wino jest :DDDDD
Usuńto jade.........
UsuńKasia chodź! Ja już jestem xd też chętnie posłucham, oczywiście jeśli mogę; )
UsuńŻan jest, jest...... i wino wypiła :DDDD
UsuńKasia - wpadaj ze swoim, bo z pragnienia padniemy :DDDDD
no jade przecież;)
UsuńAnia powinnam byc jutro lub w piątek ..........czekaj
UsuńCzekam! Nawet specjalnie w domu będę, do pracy nie pójdę!
UsuńLepiej w czwartek to jeszcze Żan złapiesz :)))
Podoba mi się Twoja postawa i to, co piszesz w tym poście. Myślę, ze złą renomę blogerkom urodowym, czy też kosmetycznym zrobiły same blogerki. Te, które zasypywały sklepami prośbą o produkty, które wystawiały opinie na podstawie próbek, które cieszyły się nawet z kosmetyków, które lada moment traciły termin ważności. Prowadziłam kiedyś sklep i takich propozycji, czy też zapytań o współpracę miałam wiele. Na niektóre nie umiałam nawet odpowiedzieć, bo ich poziom był żenujący. Co nie zmieniło faktu, że wiele takich współpracy podjęłam, ale wszystkie były z mojej inicjatywy. Chętnie czytam opinie o kosmetykach, komentuję i wyrażam swoje opinie w komentarzach, ale robię to tylko na kilku blogach. Na tych, na których widzę, że produkty nie są przypadkowe i że dziewczyna pisząca, wie o czym pisze i nie łapie każdej okazji do przetestowania kosmetyku. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńBardzo czekałam na Twój komentarz :)
UsuńMasz rację - to same blogerki stworzyły nieprzychylną dla nas atmosferę. Mam wrażenie, że jakiś czas temu, kiedy współprace blogowe były nowością, wiele osób tylko w tym celu zakładało blogi.
Jeśli ktoś ma głowę na karku, tak jak Ty, to zdaje sobie sprawę, że wmieszanie nazwy sklepu w nierzetelną recenzję może mu bardzo zaszkodzić.
Słowa, które usłyszałam od od tej właścicielki sklepu, były dla mnie bardzo przykre. Bo dla mnie blog jest moją wielką pasją i cudowną przygodą.
OdpowiedzUsuńNa swoim blogu wielokrotnie poruszałam temat męczącego mnie zakupoholizmu, prezentowałam swoje zbiory i myślę, że to skutecznie odstraszyło wszystkich potencjalnych współpracodawców. To może i dobrze, bo nie mam później problemów, o których piszesz.
To, że jedna czy druga dziewczyna wstawia posty typu "łupy, paczuszki, współprace", to już mnie nawet nie rusza. Bardziej boli mnie inne zachowanie.
Jakiś czas temu znajomy mojej koleżanki postanowił założyć sklepik z naturalnymi kosmetykami. Zyski płynące z małego osiedlowego sklepu nie były dla niego satysfakcjonujące, dlatego postanowił rozszerzyć działalność na sklep internetowy. Szukając reklamy postawił na YT i blogi.
Koleżanka wiedziała, że "trochę siedzę w tym temacie" i poprosiła mnie o pomoc w wyborze "dziewczyn". Właścicielowi sklepu zależało, aby były to kanały na YT i blogi, które mają dużo subskrypcji, ponieważ chciał wypromować pewną markę, która ma w swoim asortymencie naturalne szampony i odżywki. Dla znajomego blogi wydały się raczej mało marketingowo wartościowe, dlatego jego wybór padł głównie na kanały YT.
Wiedziałam, że paczki zostały wysłane. I po prostu czekałam, ze zwykłej ludzkiej ciekawości byłam ciekawa, jak ta współpraca się rozegra.
I powiem Wam, że bywało z tym różnie.
Niektóre dziewczyny z naprawdę dużą klasą i szczerością wspomniały o współpracy, w postach pojawiło się logo sklepu, pod filmikami zamieszczano linki. Tu wszystko jest jasne.
Najbardziej jednak zszokowało mnie inne zjawisko - kiedy to dziewczyna, która otrzymała kosmetyki stara się za wszelką cenę wmówić oglądającemu/czytelnikowi, że produkt, który prezentuje jest jej wielkim zakupowym odkryciem. Jak dziś pamiętam te jej słowa o wielkim podrażnieniu skalpu, że jest tak zmęczona, że nie może sobie nic ukręcić DIY i długo szukała czegoś delikatnego i w tym sklepie było coś takiego, i to jest takie cudowne, że musicie to kupić. Kosmetyki są super wydajne, ona stosuje je od trzech miesięcy i praktycznie nie widzi zużycia (a ja doskonale wiem, że paczki były wysyłane miesiąc temu). Mniej więcej te same teksty pojawiły się na jednym z blogów.
Zupełnie nie znałam tego środowiska, ale te zachowania na długo zapadły mi w pamięci. Przestałam wchodzić i na tego bloga i na ten kanał na YT. Ale ostatnio z czystej ciekawości ponownie zerknęłam na kanał tej dziewczyny z YT. I znów to samo. Wiele innych dziewczyn przyznało się do tego, że firma X wysłała im chińskie, dużo tańsze imitacje bransoletek Pandory. Jedne chwaliły, inne krytykowały, ale wspominana przeze mnie YT-berka wymyśla historię, że kupiła wspaniała bransoletkę,a teraz zapobiegawczo, chcąc uniknąć setek przyszłych pytań o swoją biżuterię, postanawia nagrać filmik, i oczywiście adres tego cudownego sklepu zamieszcza poniżej.
Żenujące.
Ale się rozpisałam, ale ja jestem szczera i emocjonalna baba, co mi leży na sercu to powiem, czasami może i za dużo.
Normalnie, aż się zmęczyłam. Muszę sobie machnąć lampkę czerwonego płynu na uspokojenie.
Pozdrawiam :)
PS A odnośnie sklepu, to niestety nie utrzymał się. Ale do dzisiejszego dnia znajomy o ludziach działających na YT i blogach ma bardzo złe zdanie - wyłudzaczki, naciągaczki, oszustki.
Najgorsze jak człowiek przedobrzy...
UsuńTak się dziewczyna wczuła, że się strasznie zagalopowała! A może to taka wrodzona skłonność do tworzenia historii? Tez mam taką koleżankę która lubi tworzyć bajki z niczego.....
Prawdopodobnie dopóki będą się zdarzały blogerki z innym niż my nastawieniem do tematu, opinia o nas będzie cierpieć.
Ale to nic - trzeba robic swoje i trzymać poziom! A dla zdrowia psychicznego co jakis czas można sobie ponarzekać :D
Najgorsze jest to, że już myślisz, że w tym gąszczu twarzy, blogów znalazło się kogoś kogo można tak po ludzku polubić, komu można zaufać, a tu nagle takie rozczarowanie, i to w tak prostej sprawie.
UsuńAle tak samo jest w życiu, jeżeli zostaniesz raz, drugi oszukany, to później jesteś czujny i nie masz ochoty na przebywanie w towarzystwie tej osoby.
Tez niestety miałam wątpliwą przyjemność takich doświadczeń... wydaje się człowiekowi, że kogoś zna a tu niespodzianka. I nie zawsze miła.
UsuńAnula świetnie to ujęłaś, również czytałam ten wpis u Kosodrzewiny i podniosło mi się ciśnienie, niestety często blogerki traktowane są przedmiotowo nie tylko przez sklepy, ale i przez swoje otoczenie, wiele blogerek nie ujawnia faktu, że pisze bloga, czasem członkowie rodziny nie mają o tym pojęcia, spotkałam się z pytaniem " a co z tego masz? ". Przyjemność i frajdę, odskocznię od czasem trudnej rzeczywistości, poznaję świetne osoby i po prostu to lubię. Co usłyszałam? "E, to szkoda czasu".
OdpowiedzUsuńViola, ja też spotykałam się z pytaniem "a co z tego masz?" albo "no i jak idzie handel?", a ja przecież ani kosmetykami ani niczym innym nie handluję. Dawniej przesyłałam swoje posty na Facebooka. Efekt był taki, że grupa znajomych z innego miasta doszła do wniosku, że mam sklep z kosmetykami, bo przecież inaczej nie pisałabym o kosmetykach. Wyjaśniałam, że żadnego sklepu nie posiadam ale nie jestem przekonana, że mi uwierzono. Wielu ludziom nie mieści się w głowie, że można robić coś bezinteresownie i tylko dlatego, że się to lubi :)
UsuńJa z takimi przypadkami nie miałam do czynienia, ale faktem jest też, że dosłownie kilka osób spośród moich znajomych wie o blogu.
UsuńKurcze - człowiek chce robić coś fajnego dla siebie a ze wszystkich stron mu nogi podstawiają i zniechęcają...
Ja się tak bardzo kryję z blogiem, że unikam wszelkich eventów, spotkań blogerek, itp. Na warsztatach wnętrzarskich, na które poszłam robiłam za dziwoląga, bo poprosiłam, aby nie robić mi zdjęć i czaiłam się po kątach. :-)
UsuńNiewiele osób w otoczeniu wie o nim i mam poczucie, że większość tych, co wiedzą uważa to za rodzaj bzika. ;-) Usłyszałam nawet "jak można się tak zajmować kosmetykami?". Generalnie w moim otoczeniu takie zainteresowania nie przystoją mądrym ludziom. Są dla próżnych i powierzchownych pustaków (heloł, to ja! :-))
Była też taka historia, jak uznanie prezentu, który komuś dałam za "odpady z blogowania" czy podrzucanie mi haseł "X wysyła blogerkom próbki proszku do prania, napisz do nich" - bo od tego ma się bloga, nawet jeśli ma się go od tego, by pisać, że się takich proszków właśnie nie używa... ;-)
Mam podone odczucia co do traktowania pisania o kosmetykach jako zajęcia dla półmózgów... nie rozumiem dlaczego moje hobby ma być tak samo śmiertelnie poważne jak praca. Każd potrzebuje porobić coś lekkiego i przyjemnego :)
UsuńI podobnie jak Ty nie chwalę się blogiem i nie upubliczniam swojego wizerunku :)
Nasze "rozkminianie składów", czytanie o biochemii, ziołach, itp. oraz tworzenie własnych rzeczy jest "dla pustaków", a "nie-pustaki" (intelektualiści!) kupują, co im się podetknie, zwłaszcza, jak jest modne, czyli pokazała to jakaś gazeta / telewizja / celebrytka. Ciekawe rozumowanie, prawda? :-)
UsuńŚmiem wątpić, że te osoby, o których piszesz nigdy nie zwracały uwagi na skład, więc tym bardziej nie zrozumieją o czym Ty Kobieto piszesz :D Nie dość, że kosmetyk ma skład (???) to jeszcze trzeba umieć go rozszyfrować???? Po co się tak trudzić skoro można kupić najlepszy z możliwych, bo polecany przez Ibisza, head&sholders?
UsuńW kontekście tego co napisałaś wolę być pustakiem! :D
Bardzo mądry i pouczający post. Ja mam za sobą jedną długą współpracę. Z niej wyniosłam jedno. Po stronie firmy nie było żadnych zasad, tylko pouczenia jak pisać posty. Na szczęście tak się złożyło, że kosmetyki, które opisywałam pasowały mi swoim składem i działaniem. Nie było też tak, że wszystko co opisałam na blogu dostałam do testów. 3/4 produktów kupiłam sama. Na pewnym etapie zorientowałam się o co tak naprawdę chodzi. Darmowa reklama. Ogrmonmym problemem było to, że w pewnym momencie przestałam pisać. Z przyczym osobistych. Trudno po śmierci bliskiej osoby usiąść do komputera i pisać o mydłach, kremache, tonikach. Ja nie potrafiłam. Najpierw spadły na mnie dodatkowe obowiązki. Wiele spraw codziennego życia trzeba było urządzić od nowa. Zero zrozumienia. Nawet nie chcę pisać jak zostałam potraktowana. Empatii brak. Był moment, że chciałam bloga usunąć. Sandra mnie powstrzymała. Dobrze zrobiła. Potrzebowałam prawie dwóch lat, aby na powrót zacząć myśleć o blogowaniu. Ale takim jak sobie wymarzyłam na samym początku. Jedno wiem - nigdy żadnej współpracy. Nie wierzą w to, że firma dająca kosmetyk do testów ceni twoją pracę, bloga, zaangażowanie. Firma chce jednego - sprzedać swój produkt. Jeszcze raz powtórzę - nigdy żadnej współpracy.
OdpowiedzUsuńChyba nawet wiem, o której firmie piszesz :D
UsuńOburzający jest sposób, w jaki Ciebie traktowano. Czasami aż w głowie się nie mieści jakim można być bezwzględnym, kiedy na horyzoncie machają do kogoś złotówki (oczywiście mam tu na myśli sklep, a nie Ciebie).
I oczywiście, że Sandra dobrze zrobiła! Tak jak napisałam - żaden sklep nie jest wart, żeby nam dyktować czy mamy pisać czy nie. Rozumiem, że byłaś wykończona psychicznie z wielu powodów, sklep na pewno pogłębił tylko ten stan swoim zachowaniem.
Mam nadzieję, że zaczniesz na nowo cieszyć się z prowadzenia bloga - dla mnie to naprawdę świetna odskocznia :) taka mini terapia ;)
Masz rację Anula, że blogowanie to taka mini terapia. Taka odskocznia od prozy życia codziennego. Ba, żeby tylko od prozy ale, co ważniejsze, od zmartwień, kłopotów, problemów, które solidnie dają człowiekowi popalić. W takich chwilach zajmowałam się blogowaniem i chociaż przez pewien czas nie myślałam o tych sprawach i mogłam odpocząć psychicznie. I to jest ważniejsze od wszelkich współprac i darmowych kosmetyków.
UsuńTak, tak i jeszcze raz tak!
UsuńBlanko, też przypuszczam o jakiej firmie piszesz.
Usuńa ja nie wiem no o jakiej ?>?>?hehe
UsuńBianka miała nieprzyjemności, nie chcę w jej imieniu wymieniać nazwy....
Usuńto mi napisz coś w formie zagadki:)
UsuńFajny post i Twoje podejście.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej moim zdaniem, bo podchodzę podobnie do Ciebie: nigdy nie rzucałam się na testowanie czegokolwiek, a kiedy firmy proponują mi zrecenzowanie czegoś, też się nie rzucam. Nie zgadzam się na dyktowanie co i jak mam pisać, nawiązuję kontakt tylko z firmami, które mają coś, co mnie zainteresuje i o czym pewnie i tak chciałabym napisać. Nie podejmuję się recenzowania jakichś "pakietów niespodzianek", próbek, itp. Muszę mieć możliwość sama sobie wybrać kosmetyki oraz odmówienia napisania recenzji. Nie chcę pisać o "bublach" ani sprawdzać na sobie, co się stanie jak czegoś użyję, więc zanim coś sobie wybiorę, muszę poznać skład, bo przecież nie będę wcierać w skórę czegoś, co ją podrażni, żeby potem opisywać wrażenia. :-) Ale często spotykam się ze zdziwieniem.
Ale niestety jest trochę blogerek, które zachowują się właśnie tak, jak określiła to owa osoba. Zrobią i napiszą wszystko, byle tylko cokolwiek dostać. Czasem jest im do tego stopnia wszystko jedno, co, że piszą gdzie popadnie – np. do mnie. ;-)
Nie mam sklepu, a dostają od blogerek propozycje "współpracy" polegającej na tym, że ja im przyślę jakieś produkty, a one napiszą o tym. Czasem ich blog istnieje od tygodnia i więcej tam bannerów chińskich sklepów niż treści, ale już szukają sponsorów, ale czasem blog istnieje długo i ciągle tak wygląda.
To dotyczy nie tylko blogerek kosmetycznych. Podobnie dzieje się np. na blogach książkowych - niektórzy zachwalają wszystko od Sasa do Lasa, na przemian z prezentowaniem zdjęć "paczuszek", co to właśnie dostali, oklejonych taśmami z logo wydawnictw...
To wszystko sprawia, że blogerzy są właśnie tak postrzegani. Sama kilka razy usłyszałam, że "sprytnie, że mam blog na różne tematy, bo mogę dostawać dużo różnych gratisów". Byłam też podejrzewana np. o to, że prezenty, które komuś dałam, dostałam "na bloga", ale mi nie spasowały, to dałam w prezencie... A niewiele osób wie o tym blogu.
Firmy widzą, że mogą dyktować warunki, bo nawet jeśli kilka blogerek trzyma jakieś standardy, są inne, które chętnie zaakceptują każde warunki, byle coś dostać. Więc czemu mają się przejmować tymi kilkoma?
Uparcie wierzę, że wysokiej klasy sklep opędza się od niskiej klasy blogerek! Chcę w to wierzyć bardzo. Ale myślę, że jest ich niewiele. Nie byłam nigdy w takiej sytuacji, ale podejrzewam, że po kilku propozycjach zachwalania sklepu w zamian za byle co większość właścicieli ulega...
UsuńA poza tym tak sobie myślę, że wszędzie są "klasy" - są sklepy wysokiej i niskiej klasy, są kosmetyki średniej klasy, są też i blogerki niskiej klasy. Ale przecież my nie musimy do niej należeć :D
No wiesz i nie wysłałaś dziewczynie nic? Bo co???? Bo akurat nic chińskiego nie miałaś pod ręką? :DDDD
Ja też miałam taką nadzieję, ale miałam okazję zobaczyć to od drugiej strony i "niskiej klasy blogerki" zostały potraktowane tak samo, jak te, które się starają.
UsuńMam takie poczucie, że ludzie z różnych pobudek prowadzą blogi. Widzę w dyskusji tutaj, że większość osób podchodzi tak jak Ty czy ja, ale z tego, co wiem, większość z nas tzw. "naturalnych blogerek" (a reszta to niby sztuczna? ;-)) ma trochę więcej lat niż "przeciętna polska blogerka". Może młode dziewczyny podchodzą inaczej, bo dla nich dostawanie kosmetyków (książek, przypraw, próbek kawy, itp.) to jakaś przygoda? Może są mniej dojrzałe (i wolno im, bo to przychodzi z czasem?).
Rozbroiło mnie to, że Ciebie uznano za niedojrzałą, bo nie chciałaś zamieścić reklamy płatnej. Dla mnie to świadczy właśnie o dojrzałości. IMHO niedojrzałe jest zamieszczanie takich reklam i nie rozliczanie się z tego potem + zdziwienie, że to od sprzedania reklamy płatnej na blogu są podatki? Spotkałam się z taką dyskusją na jakimś forum i szczęka mi opadła.
Właśnie nic nie wysłałam, wredna jestem.
Zaczynam dojrzewać do napisania własnego wpisu o współpracach, choć starałam się być spokojna i pilnować swojego nosa. Szczerze mówiąc to nie kosmetyczne blogerki wydają mi się najbardziej, jak to określiłaś "niskiej klasy". W niektórych branżach loty są jeszcze niższe...
Dobre, dobre :)
UsuńJa kiedyś dostałam propozycję od blogerki, że jeżeli wygra w moim rozdaniu, to ona rozsławi mój blog.
I co Joluś? Nie dałaś jej wygrać? Sława przeszła koło kosa?
UsuńUna napisz, napisz, może ktoś się moment zastanowi i przemyśli.
UsuńPodejrzewam, że dla młodych dziewczyn blog jawi się jako okazja do zdobycia rzeczy, na które z kieszonkowego nie wystarcza.
I nie wiem jak Ty, ale ja jestem wieczną osiemnastką! :DD
A tak poważnie to uważam, że do poważnego blogowania trzeba dojrzeć tak samo jak do wszystkiego innego poważnego. Jedni dojrzewają szybciej, inni później, a niektórzy nigdy...
Ja też się stara nie czuję! Po prostu jesteśmy jeszcze piękne i młode, ale już nie młode i głupie, prawda? ;-)
UsuńNie wiem, czy czytałaś wpis Sabbath o współpracy. Ja od tamtego czasu myślę, czy się ie wypowiedzieć.
Zbliżają się urodziny mego bloga, może to będzie okazja, by to napisać? Na pierwsze urodziny napisałam, jak blogerzy są postrzegani - właśnie pustaki, sępy i próżniaki. Z parciem na szkło. I potrzebą wyflaczania się przed całym światem. :-)
Mój mąż mawia, że kiedyś był piękny i młody a teraz tylko "i" mu zostało.... ale wolę Twoją wersję :DDD
UsuńNie, nie czytałam Sabbath, zaraz poszukam :)
My obie mamy wybitne parcie na szkło! Szczególnie z tym unikaniem obiektywu....
Una, podrzuć linka do tego postu *:
UsuńAnula, to chyba ten link: http://www.sabbathofsenses.com/2015/01/jeste-blogere-czyli-fejmem-po-oczach.html
UsuńNie znałam bloga Sabbath ale teraz go odszukałam i blog i wpis. Warto przeczytać :)
Dzięki kochana :)
UsuńFajnie, że znalazłyście. Uwielbiam szczególnie to "Na warsztatach będzie obecnych wielu wolnych, dobrze sytuowanych mężczyzn. Może się to pani opłacić."
UsuńBlog jako sposób na... no właśnie...
Interesujący punkt widzenia...
UsuńKrążą opinie, że blogerki są sprzedajne, ale żeby aż tak?! Nie wiem jakbym się zachowała po otrzymaniu takiego maila, ale chyba kultura poszłaby na jakiś czas w zapomnienie.....
Super wpis!
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z "współpracą" się nawet dobrze nie zaczęła, a już zdążyłam sobie wyrobić zdanie. Po pierwsze, niektóre sklepy chyba masowo wysyłają oferty współpracy, a potem, po zgodzie bloggera, szybko o nim zapominają. Nie wiem czemu tak się dziej. Inna rzecz, wymagają tylko pozytywnych opinii i chcą mieć wgląd w post przed publikacją. Czyżby nie ufali bloggerom? Skoro wiedzą, że mają dobry produkt w ofercie, to czego się obawiają?
Dokładnie. Poza tym ja jestem często nieufna wobec produktu który jest wyłącznie chwalony i wszystko jest w nim cudowne w przypadku każdej używającej go osoby. Sama często decyduje się na produkt po jego negatywnej recenzji, bo to na co dana osoba narzeka dla mnie jest akurat pożądane.
UsuńJuż kilka razy tłumaczyłam "potencjalnym współpracownikom", że to mój prywatny blog i piszę tu sobie o tym, o czym mi się żywnie podoba. Piszę też o tym, o czym mi się nie podoba - np. analizuję składy kosmetyków (próbek), których nigdy bym nie kupiła ze względu na skład. Nie naginam się i nie przymykam oczu na niektóre składniki, "bo to nie są parabeny" i "w sumie nie szkodzą". U siebie piszę tylko o kosmetykach naturalnych, a o innych najwyżej w kontekście, czego unikać. Rynek blogerski moim zdaniem psują blogerki, które przyjmą wszystko i wszystko będą wychwalać. A z kolei, te, które piszą niby o kosmetykach naturalnych, a potem chwalą zwykłe chemiczne, dla mnie są po prostu niewiarygodne. Jest jednak jedna podstawowa zasada blogowania: mój blog i robię z nim, co chcę. Jedne będą pisać peany o każdym otrzymanym gratisie, a inne nie. Myślę, że czytelniczki są w stanie szybko to rozróżnić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie.
UsuńMój blog i nie wiem dlaczego niektórym ciężko pogodzić się z tym, że nie mam zamiaru pisać nic innego niż to na co ja mam ochotę.
A ja tak dodam coś w temacie i nie jednocześnie bo właśnie mi się przypomniało : ostatnio pod moim postem zakupowym (!) dostałam komentarz ze fajne kosmetyki dostałam... niby nic, ale jak to?
OdpowiedzUsuńNo bo wiesz - przecież blogerki nic nie muszą kupować :D wszystko dostają za darmo :D
Usuńło matko... nie przeczytam dziś wszystkich ciekawych poniekąd komentarzy do Twojego posta... hm... ze swojej strony tylko powiem, że załozyłam bloga, liczac na fajne współprace:) Z czasem jednak doceniłam ludzi, pisałam także o współprace, jednak u mnie szczerość to podstawa i nawet z własnych, że tak ujmę to współprac potrafiłam o kosmetyku napisać PRAWD e - nie wiem, w którym worze powinam sie znaleźć hahahaha
OdpowiedzUsuń:*:*:*
Ja nie mam nic przeciwko temu, że ktoś pisze do sklepów z propozycją współpracy. Mam natomiast dużo zarzutów wobec osób,które robiąc to z góry obiecują pozytywną opinię i wystawiają ją bez względu na swoje prawdziwe odczucia :)
Usuńale generalizja to zło;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAnula, świetny post! Doskonale ujęłaś cały temat. Mogę się podpisać.
UsuńSama jestem emocjonalną i wrażliwą osobą, pewnie mój blog to oddaje.
Anula, smutne to co piszesz, ale jakże prawdziwe. A to co mówią osoby, które proponują współpracę, to tylko o nich świadczy.
Miałam propozycję współpracy na początku mojego blogowania, współpraca, która była by mnie uwięziła. Nie zgodziłam się, jestem "kotem" chodzącym własnym ścieżkami i nie będę tańczyła tak jak mi ktoś zagra.
a tak na zakończenie :)
http://img6.demotywatoryfb.pl//uploads/201403/1394059491_8qp6yr_600.jpg
"Ja piszę o kosmetykach, bo lubię, bo sprawia mi to frajdę, bo jest fajną odskocznią od poważnej codzienności życia, bo kręcą mnie rozmowy z Wami, bo wśród Was jest wiele fantastycznych ludzi! I wiem doskonale, że nie jestem odosobniona..."
Anula, dokładnie, mam to samo!
hahahahahaaaaaaa :))))
Usuńrysunek świetny!!!!
i jaki prawdziwy :DDD
Absolutnie się z Tobą zgadzam, że zachowanie ludzi świadczy o nich samych. Szkoda tylko, że przy tej okazji robią przykrość innym. Ale takie życie :)
Temat rzeka...i do tego bardzo trudny temat. Dla mnie blogowanie (jak chyba do większości) to zabawa, odskocznia i miejsce gdzie mogę przekazać to co chcę a do tego poznać nowych ludzi :) Współprace? Nie miałam z nimi do czynienia. Przy przygotowywaniu postu dotyczacych boxów subskrypcyjnych napisałam do poszczególnych firm czy moge umieścić treści z ich strony. Firma Bakeo odpisała, że jeżeli chce mogą mi przysłać próbkę swoich bakali. Odpisałam, że ok i wysłali swój box. Jednak nie oczekiwali ode mnie niczego. Opisałam go później, bo uznałam, że to na prawdę fajna sprawa i dobrze byłoby przekazać innym o co w tym chodzi (o co chodzi z boxem Bakeo). DO testów Skin79 sama się zgłosiłam i nie było żadnego przymusu z ich strony. Są różni ludzie i na pewno znajdą się w śród nich tacy, którzy są niekompetentni i robią wszystko co opisałaś w swoim poście. Jednak wiem, że są blog, które są prowadzone rzetelenie i tam lubię wchodzić i poczytać co autor/ka mają mi do przekazania ;)
OdpowiedzUsuńFakt, temat trudny. Ale myślę, że warto go poruszać. Chciałabym aby jak najwięcej osób zdawało sobie sprawę z tego, że blogerki to nie tylko grono żebrzących o darmowe kosmetyki "idiotek" (jak to czule ujęła wspomniana w poście właścicielka sklepu).
UsuńTemat ciekawy i u mnie na czasie... w sumie, bo z nieznanych mi przyczyn dostaję coraz więcej maili współpracowych. Sama nigdy nie piszę pierwsza, raczej to się nie zmieni. Uważam, że mój blog to moja własna przestrzeń i ja decyduję o czym i jak piszę. Nikomu nic do tego. A że o kosmetykach, a nie polityce i kryzysie na świecie? Cóż, mam większe w tym doświadczenie i to mnie interesuje, choć nie tylko to. Co do współprac, póki co, podjęłam się ich tylko dwa razy, bo produkt naprawdę bardzo mnie zainteresował, ale traktowanie mnie przez firmy było ok. Można by lepiej, bo jedna firma nie odpowiedziała na moje dodatkowe pytanie, ale ogólne warunki były w porządku, nikt mi niczego nie narzucał. Wielu firmom odmawiam, a niektórym piszę, że recenzja jest płatna i mam w 100% gwarantowany spokój :D
OdpowiedzUsuńJest mnóstwo dziewczyn, które mają blogi tylko i wyłącznie dla współprac (uwaga! to się z łatwością wyczuwa!) i trochę z przymrużeniem oka czytam ich recenzje. Sama często krytykuję, bo czemu mam chwalić skoro krem robi kuku? Może jestem jedyną osobą na świecie, której ten krem robi krzywdę, ale przecież nie będę kłamać?
A co do siły blogów: dla mnie jest ogromna! Sama wielokrotnie kupowałam kosmetyki polecane i recenzowane przez blogerki, z różnym skutkiem, ale kładę to na karb różnych wymagań i rodzaju cery. Sama także mam wpływ na innych, bo te 5 osób, które wiedzą o moim blogu (tak, ukrywam to wśród znajomych) często mi mówią, że kupiły ten żel i im się spodobał albo, że miałam rację, iż tamten krem wysusza, szkoda, że wcześniej nie przeczytały przed zakupem. Często także pytają mnie o zdanie w tym temacie, bo co jak co, ale kosmetyków chyba wszyscy używamy codziennie :)
Ogólnie dzięki blogowi poznałam mnóstwo fajnych dziewczyn, sympatycznie zakręconych jak i ja, z którymi mogę sobie pogadać na różne tematy, nie tylko kosmetyczne. Czasem dostaję fajne maile od blogerek, które są dla mnie wspaniałą nagrodą za mój trud wkładany w recenzje, a wszelką darmochą dla samej darmochy, no cóż, szczerze gardzę :)
Także, głowa do góry i jakby znów Cię dręczyli, pamiętaj - recenzje są płatne, a cena zaporowa, nie stać ich! :D
hahahahaaa :)))
UsuńRacja - zaporowa cena powinna skutecznie zniechęcić :DDDD
Wiesz ja narwana jestem - szybko się wkurzam, ale też i szybko stygnę :). Mam nadzieję, że choć jedną osobę uświadomiłam o tym, że blogowanie to nie tylko fun i darmocha, ale też rzetelność i duma :).
Działa, sprawdziłam kilkakrotnie :D Ale co racja to racja - niektórym może się wydaje, że napisanie posta trwa 20 minut, a w rzeczywistości dłużej to ja same zdjęcia robię (choć wcale po nich tego nie widać). Mimo wszystko najlepszy jest kontakt z fajnymi osobami, to największa wartość jaką mam z blogowania i tego się trzymam!
UsuńPrzynajmniej wiesz anulko, jakie kosmetyki nie są warte uwagi, skoro zdarzają się firmy, które chcą sztucznie wzbudzić zachwyt i pozytywy.
OdpowiedzUsuńWiesz tylko trzeba uważać, żeby nie skreślić firmy przez takie osoby :), bo czasem kosmetyki są fajne, ale sprzedawca źle się zabiera do sprawy.
Usuń