Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

niedziela, 4 marca 2018

Aksamitny balsam Czarszki niekoniecznie do mycia twarzy...

Jakiś czas temu Joluś (blog Kosodrzewina79) obdarowała mnie aksamitnym balsamem do mycia twarzy Czarszka. Jest to mieszanka bardzo fajnych i świetnie działających, natularnych maseł i olejów. A jak z działaniem w moim przypadku?


Od producenta:
Balsam jest kosmetykiem, który ma za zadanie usuwać makijaż, nawet długotrwały oraz usuwać zanieczyszczenia, które zebrały się na twarzy w ciągu dnia zapobiegającprzy tym niepotrzebnemu przesuszeniu skóry.
Aksamitna konsystencja i świeży, cytrusowy zapach mają dodatkowo uprzyjemnić wieczorny rytuał pielęgnacyjny.
Balsam stanowi pierwszy krok w oczyszczaniu dwuetapowym: ma za zadanie delikatnie, ale skutecznie rozpuścić makijaż i usunąć zanieczyszczenia, pobudzając jednocześnie cerę do regeneracji i chroniąc ją przed przesuszeniem.
Ze względu na skład i konsystencję nadaje się również do wykonania masażu twarzy. Niewielka ilość balsamu nałożona na oczyszczoną twarz topi się w kontakcie ze skórą,przybierając konsystencję luksusowego olejku.

Sposób użycia:
Oczyszczanie:
Niewielką ilość balsamu rozgrzej w dłoniach. Rozprowadź na suchej twarzy i masuj delikatnie przez chwilę, by rozpuścić makijaż i usunąć zanieczyszczenia. Zmyj ciepłą wodą z naturalnym mydłem, żelem myjącym lub przy pomocy ściereczki. Ciesz się oczyszczoną, gładką skórą!
Ponieważ balsam nie zawiera emulgatorów, nie rozpuszcza się całkowicie w kontakcie z wodą.
Za zapach kosmetyku odpowiedzialne są naturalne olejki eteryczne - jeśli Twoje oczy są bardzo wrażliwe używaj go tylko do demakijażu i oczyszczania twarzy, omijając okolice oczu.
Masaż:
Zmyj makijaż i dokładnie oczyść i osusz twarz. Niewielką ilość balsamu rozgrzej w dłoniach i rozprowadź na twarzy i szyi. Poniżej znajdziesz krótki film instruktażowy, który pozwoli Ci wykonać relaksujący masaż w zaledwie kilka minut. Po zakończeniu masażu pozostałości balsamu zmyj letnią wodą z naturalnym mydłem/żelem myjącym i jeśli Twoja skóra tego potrzebuje - nałóż serum i/lub krem.

Skład: Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Olea europaea (Olive) Fruit Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Arnica Montana Infused Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Oil, Citrus Sinensis (Sweet Orange) Oil, Citrus Nobilis (Mandarin) Oil.

Pojemność 100 ml, cena 60 zł




Balsam ma absolutnie wspaniałą konsystencję - jest mięciusi, piankowy, pięknie się rozprowadza i świetnie pachnie. Zapach jest cytrusowy, świeży, rześki, niezbyt mocny.

Zmywanie makijażu tym balsamem? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!
Nakładam balsam na brudną cerę, masuję, masuję. Balsam zmieszał się z makijażem, brudem, sebum. I nie mogę tej mieszanki zmyć! W ruch idzie mydło, żel, mleczko. A na twarzy wciąż czuję tłustość i nie mogę się wyzbyć myśli, że to przecież resztki balsamu zmieszanego z całodniowym syfem z twarzy, które siedzą w moich porach! No więc myję jeszcze raz i jeszcze raz.... 
Zdecydowanie przerasta mnie to psychicznie. W demakijażu jestem w stanie polubić pewną dozę tłustości, ale wyłącznie i jedynie w przypadku takich kosmetyków, które można bezproblemowo i całościowo zmyć. Kosmetykom, które po połączeniu się z resztkami makijażu i zanieczyszczeniami wszelkiej maści nie chcą zejść z twarzy mówię stanowcze NIE.



Stosowanie balsamu w pielęgnacji twarzy i ciała? Tak, tak, tak! I tak :)
Cudowny skład, wspaniała konsystencja, śliczny zapach. Mieszanka maseł i olejów, która zapewnia dużą siłę odżywczą i regeneracyjną.
Balsam używam do twarzy, ale oczywiście nie do demakijażu! Nakładam go po oczyszczeniu cery, na czyściuteńką i spryskaną tonikiem skórę. Stosuję zamiast kremu na noc, jako maseczkę do twarzy albo produkt pod maseczki skompresowane. Wspaniale służy mi też jako zamiennik kremu pod oczy.
Jest bardzo delikatny dla skóry, pięknie ją wygładza, zmiękcza i poprawia elastyczność. Mocno odżywia, łagodzi podrażnienia i koi. Nie zapycha porów. 
Oczywiście nie wchłania się całkowicie i pozostawia tłustą powłokę. Ale przecież to mieszanka maseł i olejów, nie można się więc temu ani dziwić ani mieć o to pretensji. Jak ktoś nie chce tłustości to niech nie używa tłustych kosmetyków... Ja za nią nie przepadam, ale dla takich produktów jestem w stanie ją zaakceptować.
Bardzo polubiłam balsam w pielęgnacji ciała. W obecne mrozy skóra ciała daje trochę popalić i staram się pomóc jej w przetrwaniu tych ciężkich dni nakładając balsam Czarszki na całego człowieka. Łatwo rozsmarowuje się na wilgotnej skórze, wchłania się nie do końca, ale pod pidżamką tłustawa warstwa mi nie przeszkadza. A rano wita mnie gładsza, miękka i przyjemna w dotyku skóra. Bardzo, bardzo dobre działanie! Balsam nie wymaga walki z konsystencją, super przyjemnie się aplikuje.
Wielka przyjemność i wspaniałe efekty. To jest to! Zima z balsamem Czarszki nie jest dla cery i skóry już tak straszna.


Pomimo, że balsam poniósł u mnie totalną porażkę w zakresie demakijażu to genialnie sprawdził się w pielęgnacji cery i skóry ciała. I w takim celu z przyjemnością do niego wrócę.
Jest to pierwszy kosmetyk w historii bloga, który oznaczam zarówno jako "kosmetyczny zawód" jak i "kosmetyczny hit" :D

Jolu, bardzo Ci dziękuję raz jeszcze za tak cudowny prezent!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz