Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

czwartek, 24 sierpnia 2017

Micel Biolaven - lawendowy czy winogronowy?

Lipowy płyn micelarny Sylveco bardzo lubię. Jego brat marki Biolaven gości u mnie po raz pierwszy. Bardzo byłam go ciekawa, bo czytałam, że niektórzy wolą sylveco, inni zdecydowanie polecają z tej dwójki biolaven. Czy mi uda się wyłonić zwycięzcę tego pojedynku?


Od producenta:
Oczyszczająco-łagodzący płyn micelarny dokładnie pozwala usunąć nawet wodoodporny makijaż twarzy i oczu. Składniki nawilżające i łagodzące zapobiegają wysuszeniu i koją podrażnioną skórę. Olejek eteryczny z lawendy , symbol Prowansji, znany jest ze swoich relaksujących właściwości. Po zastosowaniu skóra pozostaje czysta, świeża i dobrze nawilżona.

BIOLAVEN to marka polskich kosmetyków naturalnych, produkowana przez firmę SYLVECO.

Biolaven - płyn micelarny to polski kosmetyk naturalny, hypoalergiczny, nie testowany na zwierzętach. 0% SLS/SLES, PEG-ów, alkoholu, szkodliwych konserwantów, barwników.

Pojemność: 200 ml, cena 15 zł.

Skład: Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-glucoside, Vitis Vinifera Seed Oil, Panthenol, Hydrolyzed Oats, Lactic Acid, Sodium Benzoate, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.



Czytałam rozbieżne opinie co do zapachu tego kosmetyku. Jedni czują lawendę, inni tylko winogrona. Ja należę do tej drugiej grupy. Zapach jest ewidentnie winogronowy.
Rysunek i kolorystyka opakowania oraz informacja o zawartości olejku lawendowego sugerują, że jest to produkt o zapachu lawendy. Czyli w sumie to taki lawendowy płyn micelarny o zapachu winogron :D. Ale wiadomo, że zapach to kwestia drugorzędna. Jest ładny - wystarczy.

Sam micel daje duże poczucie odświeżenia. Mnie nie podrażnia, nie uczula, nie szczypie. Usuwa tusz z rzęs bardzo dobrze - wystarczy przyłożyć płatek, przetrzeć a potem powtórzyć czynność celem usunięcia pozostałości. Zazwyczaj micela używam wyłącznie do demakijażu oczu. Zdarza mi się jednak czasem przetrzeć nim całą twarz po nocy, przed porannym nałożeniem oczyszczającej maseczki na twarz. Cera nie jest po nim klejąca, co jest dla mnie bardzo ważne.

Mam jednak zastrzeżenie co do opakowania - zamknięcie bardzo ciężko chodzi, parę razy uszkodziłam sobie paznokieć próbując je otworzyć. Na co dzień więc micel stoi otwarty. Wprawdzie stwarza to ryzyko jego wylania przy przypadkowym przewróceniu, ale miałam dość każdorazowego mocowania się z klapką... Mam nadzieję, że to odosobniony przypadek i następna butelka nie będzie miała tej wady.



Pod względem skuteczności i łagodności nie stwierdziłam różnic pomiędzy micelem sylveco i biolavenem. Oba są świetnej jakości, szybko zmywają tusz, nie robią krzywdy i mają podobną wydajność. Różnią się zapachem. Lipowego micela sylveco zużyłam kilka buteleczek. Biolavenu kończę pierwszą, ale mam już w zapasie kolejną :). Mogę chyba stwierdzić, że lubię je tak samo :)
Zatem pojedynek skończył się zajęciem miejsc ex aequo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz