Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

czwartek, 8 czerwca 2017

Peelingi do ciała Achae

Markę Achae widzieliście już u mnie - niedawno przedstawiłam Wam ich balsam do ciała (recenzja).
Dzisiaj pokażę Wam ich mały zestaw peelingów do ciała, w skład którego wchodzi 6 saszetek różnych wersji kosmetyku.


Od producenta:
Mały zestaw peelingów 6x50g, cena 59zł

Zestaw zawiera: Almond Coffee Scrub, Coconut Coffee Scrub, Vanilla Coffee Scrub, Orange Salt Scrub, Lime Grapefruit Salt Scrub, Green Tea Sugar Scrub.
Sposób użycia:
1. Zwilż skórę.
2. Nanieś na skórę i masuj okrężnymi ruchami.
3. Pozostaw na ciele 4-10 minut.
4. Dokładnie spłucz wodą.
Stosuj 2-3 razy w tygodniu.
Nie zaleca się stosowania tego peelingu do skóry twarzy.

UWAGA: Nasze produkty apetycznie pachną, ale nie są jadalne. Stosuj jedynie na skórę.
Peelingi kawowe mogą brudzić. Po każdym użyciu umyj dokładnie wannę lub prysznic.

Nasze kosmetyki są w pełni naturalne, nie zawierają substancji chemicznych. Wszystkie zostały przebadane dermatologicznie. Niektóre substancje mogą jednak wywoływać reakcję uczuleniową u alergików, dlatego zalecamy wykonanie testu 24 godziny przed pierwszym zastosowaniem: nałóż niewielką ilość produktu na wewnętrzną stronę nadgarstka. Pozostaw kilka minut, spłucz dokładnie wodą. Jeżeli w ciągu 24 godzin na skórze nie pojawią się zmiany, możesz śmiało stosować ten produkt na całym ciele.
W przypadku wystąpienia wysypki, niezwłocznie skonsultuj się z lekarzem.
Unikaj kontaktu z oczami.



Peelingi zapakowane są w torebki o wadze 50g i są idealne na jedno zastosowanie. Strasznie mi się to podoba :). Jeszcze nigdy nie miałam jednorazowego peelingu do ciała :). Otwieram, zużywam, wyrzucam opakowanie. Super dla osób lubiących różnorodność, szybko nudzących się i nieregularnych. Poza tym świadomość, że w każdej torebce drzemie coś innego, nowego, zdecydowanie zwiększa częstotliwość sięgania po nie. Jest to też świetna sprawa dla poznania kosmetyków i wyboru tego najfajniejszego w większej pojemności.

Peelingi są sypkie, lekko tłuste. Stosowane na całkiem suchą skórę osypują się silnie. Wystarczy jednak nabrać peeling mokrymi rękami, rozetrzeć w dłoniach i nałożyć na wilgotną skórę. Wówczas przyczepność jest zadziwiająco dobra. Zostawiają trochę tłustej warstwy, ale nie jest ona klejąca ani zbyt nachalna. Skóra jest bardzo gładka, miękka, odżywiona dzięki olejowi i zyskuje aksamitne wykończenie. Podoba mi się. Rezygnacja z balsamu nie niesie ze sobą żadnych szkód dla ciała i bez problemu można go sobie darować - ja czasami tak robiłam.
Kolejną mocną stroną peelingów są zapachy. Wyraźne, naturalne, soczyste i smakowite, właściwe dla poszczególnych nazw. Pozostają na skórze dłuższą chwilkę.

Wydawało mi się, że porcja peelingu jest mała i nie wystarczy na całe ciało. Myliłam się. Jedno opakowanie to optymalna ilość na całego człowieka, od stóp po szyję. Wystarczy bardzo cienka warstwa peelingu by dokładnie złuszczyć martwy naskórek i cieszyć się gładką skórą.
W dalszej części opiszę krótko każdą wersję.


Peeling pomarańczowo - kawowy, odmładzający
Od niego zaczęłam. Oczarował mnie zapachem! Mocne espresso z kandyzowaną pomarańczą. Cudo! Ponieważ lubię mocne zdzieraki, postanowiłam wypróbować peeling na suchą skórę. Jest moc! Aż za duża :), przesadziłam. Zdecydowanie polecam używać peelingu na wilgotną skórę i nabierać mokrymi dłońmi. Wówczas siła zdzierania jest wciąż mocna, ale przynajmniej sobie skóry nie zedrzemy :D. Można nałożyć peeling na poszczególne partie ciała, chwilę pomasować, a po nałożeniu całości masować się od nowa, bo peeling wciąż jest na skórze (dotyczy to wszystkich wersji peelingów z zawartością kawy). Bardzo mi się to podoba.

Skład: Różowa sól himalajska, brązowy cukier, olej migdałowy, kawa, olejek pomarańczowy, olejek lawendowy.

Peeling kawowo - kokosowy, wygładzający
Najpiękniejszy zapach kawy i kokosa jaki uda się przywołać Waszej wyobraźni to będzie właśnie ten peeling :D. Działanie podobne do poprzednika, równie doskonałe wygładzanie i ścieranie. W trakcie stosowania sprawiał wrażenie bardziej mokrego i lepiej nawilżającego niż wersja z pomarańczą. Zawartość kawy pozwala na naprawdę długie masowanie!

Skład: Różowa sól himalajska, olej kokosowy, brązowy cukier, kawa. 

Peeling kawowo - waniliowy, odżywiający
Zapach waniliowy to nie jest mój ulubieniec. Ale ponieważ kawę kocham namiętnie, to w połączeniu z kawą nawet wanilia mi się podoba :D.
Działanie peelingu równie skuteczne i szybkie jak dwóch kawowych braci powyżej. Zapach otulający, ciepły, nastraja romantycznie :D więc przed kolacją przy świecach jak znalazł!

Skład: Sodium Chloride, Sucrose, Coffea Robusta Seed Powder, Coffea arabica Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Vanilla Planifolia Oil.



Solny peeling grapefruitowo - limonkowy, odświeżający
Oj tak - z całą pewnością jest odświeżający! Świeżość czuć nie tylko w powietrzu dzięki cudownej, cytrusowej kombinacji zapachowej, ale także na skórze. Sól nie jest tak trwała w trakcie zabiegu jak ziarenka kawy, ale jeśli nałożycie peeling na ledwo mokrą skórę to będziecie mogli pomasować się dobre parę minut. I będzie to parę minut, dzięki którym utracona w ciągu dnia energia powróci. Takie odświeżenie po upalnym dniu to naprawdę wielka przyjemność!

Skład: Różowa sól himalajska, olej ze słodkich migdałów, olejek limonkowy, olejek grapefruitowy.

Cukrowy peeling z zieloną herbatą, zmiękczający
Kolor odjazdowy :), w trakcie używania skóra jest zielonkawa, ale oczywiście kolor nie pozostaje po spłukaniu peelingu. Jest dużo delikatniejszy od kawowego, krócej utrzymuje się na skórze i co za tym idzie daję krótszą możliwość masażu. Cukier się rozpuszcza - jak to cukier :). Nie ma jednak problemu z dokładnym usunięciem martwego naskórka, wygładzeniem skóry i jej zmiękczeniem.
Pachnie zieloną herbata, ale nie taką perfumeryjną, tylko prawdziwą, lekko ziołową.

Skład: Sucrose, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Camellia Sinensis Leaf Powder, Citrus Grandis Oil

Solny peeling pomarańczowy, nawilżający
Łososiowy kolor, zapach pomarańczy lekko stłumiony i ocieplony zapachem oleju kokosowego. I widać, że sól jest różowa i himalajska :). Używałam go na mokrą skórę i miałam wrażenie, że nie zdziałał za wiele. Myliłam się - wygładzenia, zmiękczenie i aksamitność skóry czułam nawet 4 dnia po zabiegu. Niepozorny w stosowaniu, świetny w działaniu. Jeśli mam być szczera nie przepadam jakoś specjalnie za peelingami na bazie soli, ale ten zrobił na mnie wyjątkowo dobre wrażenie.

Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cocos Nucifera Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil.
_________________________________________________________________________________

Gdybym miała usystematyzować peelingi według siły ścierania to najmocniejsze i najskuteczniejsze są oczywiście peelingi z kawą. Po nich plasują się te z zawartością soli, a z cukrem najdelikatniejsze.
Wszystkie natomiast mają absolutnie naturalne i piękne aromaty. I wszystkie zaskoczyły mnie swoją wydajnością i skutecznością. Strasznie podoba mi się ich wielkość, która jest idealna na jedno, porządne złuszczenie całego człowieka. Otwieramy, zużywamy, wyrzucamy torebkę - uwielbiam takie rozwiązania! Nie przybywa mi pootwieranych kosmetyków, więc nie muszę odkładać spróbowania konkretnego peelingu do zakończenia otwartego słoika z innym, który jak na złość wcale skończyć się nie chce.... No i mam tyle rodzajów :) taki wybór :) i tyle doznań zamiast non stop tego samego, jednego peelingu. Dla mnie ideał.
Jestem pod dużym wrażeniem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz