Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

niedziela, 4 września 2016

Pony Hutchen - dezodorant w kremie

O dezodorantach Pony Hutchen czytam pochlebne opinie od dłuższego czasu. Definitywnie do ich zakupu skłoniła mnie recenzja Emzy.
Naturalne dezodoranty Pony Hutchen są dostępne w sklepie Bioana, w którym znajdziecie także inne, ciekawe produkty.


Od producenta:
Dezodorant Pony Hütchen to skuteczna ochrona i jednocześnie delikatna pielęgnacja skóry.
Dezodorant waldnebel- leśna mgła pachnie świeżo zielonymi liśćmi. Harmonijną kompozycję uzupełniają delikatne lilii oraz subtelne nuty korzenno-leśne. Idealny dla zwolenników świeżych, wytrawnych zapachów. Doskonały dla mężczyzn.

Konsystencja dezodorantu jest kremowa i delikatna, a dzięki trzykrotnemu mieleniu składników nasz dezodorant jest tak delikatny, że może być bez obaw stosowany na suchą i wrażliwą skórę. Masło shea (bio) działa uspokajająco i wygładzająco na skórę, olej kokosowy (bio) dezodoruje, a najwyższej jakości olejek z orzechów macadamia (bio) dodatkowo pielęgnuje.
Dzięki swej lekkiej konsystencji dezodorant wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia ani białych śladów na ubraniu, ani tłustego filmu jak również nieprzyjemnego uczucia lepkości.
Nasze dezodoranty nie zawierają ani żadnych środków konserwujących, ani soli aluminium, a dzięki zastosowaniu najwyższej jakości maseł i olejów roślinnych z biologicznie czystych upraw są niezwykle skuteczne i bardzo wydajne- odrobina kremu zapewnia świeżość przez cały dzień.

Zastosowanie:
Nabierz odrobinę kremu na palec i rozprowadź na skórze pachy. Skóra nie musi być wilgotna, nasze dezodoranty rozprowadzają się idealnie na suchej skórze

Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Sodium Bicarbonate, Butyrsperum Parkii (Shea) Butter*, Helianthus Anuus (Sunflower) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Solanum Tuberosum Starch, Zinc Oxide, Kaolin, Parfum (Cinnamal, Eugenol**)

* składniki organiczne
**naturalne składniki olejków eterycznych

Pojemność 50ml, cena 45zł
Pojemność 25ml, cena 30zł



Nie spodziewałam się tak dużego wyboru zapachów. Co nieco skołowana napisałam do sklepu z prośbą o doradzenie, chciałam bowiem jeden deo zarówno dla siebie jaki dla męża. I tu kolejna niespodziewana rzecz :). Pani Ania, nie dość że odpisała mi błyskawicznie, to bardzo wyczerpująco odpowiedziała na moje pytanie i opisała kilka zapachów, które pasowałyby do wcześniej wskazanych przeze mnie kryteriów. Ostatecznie zdecydowałam się na zapach męski, leśna mgła, który zgodnie z opisem Pani Ani jest zapachem unisex. Pani Ania, która pamiętała o moich dylematach w wyborze, zrobiła mi ponadto wielką niespodziankę dołączając do przesyłki próbki 2 dodatkowych zapachów (a perfect matcha i sweet peach). Następną niespodzianką i niezwykłą przyjemnością było otrzymanie listu :). Pani Aniu bardzo dziękuję!
Jak widzicie wszystko jest przepięknie zapakowane i przystrojone! Aż oczy się śmieją :)



Deo ma konsystencję zależną od temperatury - w upały było lejące, obecnie ma postać stałą, kremową, dość zwartą, ale miękką, z wyczuwalnymi małymi grudkami. Rozprowadza się łatwo i szybko wnika w skórę, pozostawiając na jej powierzchni pudrowo - kremową warstwę. Nie brudzi ubrań a przyznam, że ubieram się dość szybko po jego aplikacji. Nie pozostawia też na ubraniach żadnych plam i przebarwień nawet w trakcie pocenia się - owszem, ślady na ubraniach są, ale są to ślady potu a nie deo. I tak, po użyciu deo pocę się. Pocę się, ponieważ jest to naturalny dezodorant a nie antyperspirant. Nie towarzyszy temu jednak żaden nieprzyjemny zapach - mogę mieć mokrą bluzkę pod pachami, ale nie śmierdzę nawet w późnych godzinach wieczornych! Pony hutchen to najskuteczniejsza ochrona przeciwko brzydkim zapachom z jaką miałam do czynienia i to nie tylko w obszarze pielęgnacji naturalnej. Drogeryjne antyperspiranty chroniły mnie lepiej przed poceniem, ale w kwestii ochrony przed brzydkim zapachem miały gorsze wyniki.

Zapach leśnej mgły jest przyjemny, nieuciążliwy, moc ma w sam raz i nie przytłacza. Jest to zapach ładny, ale bardzo oczywisty, z lekka pospolity, wszystkim kojarzący się z czymś znanym już wcześniej. Na pewno nie jest intrygujący i powalający wyjątkowością, ale od intrygowania i powalania mam perfumy :D. Mi bardzo pasuje, mężowi się podoba. Pomimo swojej oczywistości i wyraźnych męskich nut, jest łatwo przyswajalny i akceptowany przez nosy obojga płci. Może i nikogo nie zaskoczył, ale wszystkim się podoba :). 
Podczas kolejnych zakupów zdecyduję się na zapach perfect match(a), którego próbkę dostałam. Zapach herbaciano - owocowo - kwiatowy, świeży, rześki, piękny!
Wersja sweet peach jest fajna i ładna, ale trochę za owocowa i za słodka jak dla mnie :). To po prostu słodka brzoskwinia w całej krasie!



Deo Pony Hutchen to z całą pewnością największe odkrycie w obszarze deo, nie tylko naturalnych. Drogeryjne antyperspiranty blokując pory zapobiegają naturalnemu procesowi pocenia - jeśli jednak już się spocimy (a spocimy się prędzej lub później...) to po jakimś czasie zaczyna nam towarzyszyć nieprzyjemna woń. Pony Hutchen pozwala skórze wydzielać pot, ale nie pozwala mu brzydko pachnieć nawet późnym wieczorem!
Zapowiada się długa i satysfakcjonująca znajomość :D.

36 komentarzy:

  1. Ło jakie to ładne. Gdzie Ty to wszystko znajdujesz:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana ale się cieszę, że i u Ciebie się sprawdził:)
    Proponuje Ci popróbować z ilością ponieważ kiedy kilka razy nałożyłam go za dużo to zauważyłam mokre plamy, a kiedy stosuję niewielką ilość jakby wchłaniał wilgoć. Nie wiem jakim cudem ale u mnie tak działa, chyba, że to przypadek:):)
    Jestem bardzo ciekawa innych zapachów, ale chyba szybko ich nie przetestuje bo te produkty są niesamowicie wydajne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję!!!
      U mnie to są typowe ślady potu po prostu. To nie są ślady deo. I oczywiście tak było w trakcie upałów, teraz nic takiego się nie dzieje :) ale przy ponad 30 stopniach nie dało rady bez pocenia się :)

      Usuń
    2. Właśnie chodziło mi o mokre plamy potu, zamotałam troszkę:) Kiedy stosuję niewielką ilość to działanie jest lepsze i chroni właśnie też przed poceniem, nie tylko przed zapachem;)

      Usuń
  3. Wygląda super, z przyjemnością przyjrzę się mu bliżej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo nasłuchałam się o dezodorantach w kremie, ale sama nie miałam jeszcze żadnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam kiedyś, ale pony hutchen to najwyzsza jakość!

      Usuń
  5. Ciekawy produkt,prezentuje się świetnie i zachęcająco ��

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałaś,że pod wpływem temperatury zmienia konsystencję na lejącą to nie ulegnie zepsuciu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie :)
      Taka zmiana konsystencji pod wpływem temperatury jest jak najbardziej normalna i typowa dla oleju kokosowego :) nie ma to wpływu na jego właściwości.

      Usuń
    2. Coś mi się wydaje że każdy kosmetyk pod wpływem wysokiej temperatury psuje się nawet na olejkach pisze przechowywać w suchym i chlodnym miejscu

      Usuń
    3. Oczywiście, że każdy kosmetyk może się zepsuć :) dlatego zazwyczaj producent określa jakie warunki przechowywania są dla niego optymalne.
      Oleje są różne, wiele traci swoje właściwości w wyższych temperaturach. Kokosowy jest mało wrażliwy na temperaturę. W temperaturze powyżej 25 stopni ma postać płynną, w niższych stałą. Taka jego uroda. I dlatego zmiana konsystencji nie wpływa na jego jakość. Zresztą ze względu na małą wrażliwość na temperaturę i wysoką temp. dymienia jest tak polecany do stosowania w kuchni (do smażenia), co zresztą ja też robię.
      Ale nie zamierzam się z Tobą przekomarzać :D jeśli masz wątpliwości poszukaj informacji o nim na własną rękę :).

      Usuń
    4. No tak masz rację :)

      Usuń
  7. Kuszące, ale ja najpierw spróbuje zrobić swój antyperspirant DIY :D Jak zadziała to nie będę już kupować tego typu kosmetyków ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku jak ślicznie zapakowane:) Nie miałam nigdy nic takiego:)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale pięknie wygląda, aż chce się go mieć :)!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dezodorant ten przypomina mi jedyne dezodoranty na bazie sody jakie znam Schmidt's. w mojej ocenie soda działa dużo lepiej niż ałun. Ma ochotę na ślicznotkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo fajny. Dziewczyny, ktore mialy i pony i schmidt pisaly, ze pony ma lepsza konsystencje. Powiem Ci, ze jestem nim oczarowana!

      Usuń
  11. Też miałam problem z zapachem :D ostatecznie zdecydowałam się na dwa: sweet peach i rock-a-hula. Oba pachną cudnie, ale sweet peach chyba podoba mi się bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Ty słodka jesteś 😁
      Fajnie, że jest wybór, dla każdego coś się znajdzie.

      Usuń
  12. I to się nazywa podejście! Super!
    Już wiem, że muszę mieć te deo! Dla siebie i W. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Ani jest super! Anki to fajne babki są 😁
      Tak, musisz mieć!

      Usuń
  13. Przeuroczy jest ten słoiczek :)

    Ostatnio coraz bardziej popularne są dezodoranty naturalne w słoiczkach. Ja też uległam temu trendowi i kupiłam sobie dezodorant marki Schmidt`s. Jeszcze nie zaczęłam go używać, a więc nic na jego temat nie mogę jeszcze powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  14. ale uroczo się prezentuje, muszę koniecznie sprawdzić go na sobie

    OdpowiedzUsuń
  15. W kremie ? Hmmm :) Ja uzywam naturalny dezodorant z firmy Biotherm, z zieloną kulką, też nie zawiera aluminum itd. Rownież się pocę (czyli skóra oddycha) ale nie ma nieprzyjemnego zapachu. Sa oczywiście pewne wyjątki ale jest ich bardzo mało.

    OdpowiedzUsuń