Miałam przyjemność używać ich mydełko, które urzekło mnie działaniem (TU więcej). Razem z mydełkiem dostałam od sklepu plantsforbeauty próbki podkładów mineralnych. Po zużyciu otrzymanej próbki nabrałam ochoty na więcej :) a oto efekt chcicy mej!
Podkład mineralny uoga uoga jest z bursztynem. Obawiałam
się, że będę się świecić jak na balu sylwestrowym, ale oczywiście fantazja mnie
poniosła i o żadnym świeceniu nie ma mowy. Jest za to niezmiernie subtelne i
absolutnie niebłyszczące, rozświetlenie twarzy, które dodaje jej promienności
i świeżości. W pewnym wieku takie cud-efekty są bardzo pożądane :).
Mój kolor to champagne o numerze 632. Nazwa zachęcająca. Kolor to
neutralny beż doprawiony lekko żółcią (nie brzoskwinią). Podkład ma dość lekką formułę, w mojej ocenie krycie jest na poziomie średnim.
Podkład okazał się dla mnie bardzo trafiony na letnie dni! Jest
lżejszy od lauressa, do którego jestem przyzwyczajona, więc w upały świetnie się sprawdza. Poza tym miałam okazję
ponownie przekonać się o uzdrawiającej mocy minerałów. Moja cera przyzwyczaja się do
serwowanych jej kosmetyków, zatem nieuniknione było to, że po jakimś czasie do
stosowanego nieprzerwanie od paru lat, tego samego podkładu mineralnego, również przywyknie. Uoga uoga to dla mojej skóry nowość, zatem pozytywny wpływ
na cerę dane mi było poczuć raz jeszcze. Problemy skórne szybciej znikają, cera
staje się gładsza. Taka mini dawka glinki na codzień :).
Podkład jest wydajny, jak to mineralny. Nakłada się bardzo
dobrze, nie robi smug ani plam. Trwałości nie mam nic do zarzucenia. Ładnie stapia się z cerą i nie przyspiesza jej przetłuszczania. Matowię go, jak
zwykłam to robić zawsze, pudrem jedwabnym hauschki (TU) bądź wykończeniówką
lauressa (TU). Tak doprawiony wytrzymuje około 4-5 godzin bez świecenia. A
nawet jak zaczyna przebijać lekki błysk, to jest tak naturalny i nietłusty, że
najczęściej nic z tym nie robię.
Opakowanie zgrabne i bardzo praktyczne. Lubię opakowania podkładów mineralnych z ruchomym zabezpieczeniem "przyprawowym", bo po użyciu wystarczy zakryć ruchomą częścią dziurki i produkt nie wydostaje się przez nie. Szczególnie przydatne jest to w podróży - po otwarciu nie ma przykrych niespodzianek w postaci połowy proszku tuż pod wieczkiem. Mała rzecz a cieszy i życie ułatwia.
Przez pierwsze dni stosowania odczuwałam lekkie pieczenie po
nałożeniu podkładu. Ale minęło to szybko, bezpowrotnie i nie dawało efektów
wizualnych.
Produkt na pewno wart przetestowania. Pierwszy raz spotkałam się z zawartością bursztynu w podkładzie mineralnym. Wygląda na to, że pomysł się sprawdził :).
Poniżej kolor 632 na płatku kosmetycznym. Jest to neutralny beż, średnio
jasny, z delikatną domieszką żółci (nie brzoskwini) i bez różowych
tonów. Jak widzicie sylwestrowego błysku brak :), subtelny efekt rozświetlenia cery widoczny po nałożeniu podkładu. Bardzo delikatny i fajny efekt.
Uoga uoga to bardzo ciekawa firma. Mam nadzieję na zacieśnianie naszej znajomości w przyszłości.
Nie będę pisać o podobieństwie do ich asortymentu oferty make me bio, bo nie mam na temat żadnych sprawdzonych informacji. Jeśli takowe pozyskam od producenta na pewno się nimi z Wami podzielę.
Nie będę pisać o podobieństwie do ich asortymentu oferty make me bio, bo nie mam na temat żadnych sprawdzonych informacji. Jeśli takowe pozyskam od producenta na pewno się nimi z Wami podzielę.
Uoga, uoga - no nazwa jest bezkonkurencyjna :) od razu uśmiech na twarzy :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :)))
Usuńzgadzam się nazwa rzeczywiście ciekawa,
OdpowiedzUsuńzawsze jest okazja do kuszenia
taka bardzo naturalna nazwa :)
UsuńPrawda, prawda.
UsuńTeż będę miała przyjemność testować podkład z uoga uoga. Kiedy czytam, że używałaś lauressa to coś czuję, że polubię się z uoga ;) Lauress to była moja ulubiona firma, ale kiedy pojawiła się Amilie, łatwość zamówienia i co najważniejsze skóra polubiła minerały tej firmy to przerzuciłam się na Amilie.
OdpowiedzUsuńJa już chyba nigdy nie rozstanę się z lauressem - to taka miłość na całe życie.
UsuńRaz na 3 lata mogę zamówić z usa :)
Ale czasem odmiana mile widziana!
pierwszy raz widzę ten produkt na oczy ;)
OdpowiedzUsuńWarto przyjrzeć mu się lepiej.
UsuńBrzmi intrygująco !! ;]
OdpowiedzUsuńFajne mają produkty :)
UsuńNazwa bardzo ciekawa, pierwszy raz słysze o tym produkcie ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć czymś nowym :D
UsuńPierwszy raz widzę podkład mineralny tej firmy, ten kolor byłby dla mnie za ciemny się musiałabym rozejrzeć się za jaśniejszymi :)
OdpowiedzUsuńJaśniejszy jest 631, lekko wpada w oliwkę.
Usuńkolor dla mnie stanowczo za ciemny
OdpowiedzUsuńOn nie jest aż tak ciemny jak widać na zdjęciu - naniosłam większą ilość proszku, żeby uwidocznić tonację.
UsuńAle do najjaśniejszych też nie należy - taki jasny z grupy średnich.
Mam zamiar przyjrzeć się bliżej tej marce, coś czuję, że może mi się spodobać ;) Do minerałów robiłam parę razy podejście, są ok, ale jednak lepiej i pewniej się czuję w tradycyjnym makijażu ;)
OdpowiedzUsuńJak coś to mogę Ci dorzucić próbkę minerałku uoga.
UsuńJa nigdy nie umiałam używać podkładów płynnych, mało zdolna manualnie jestem...
Ta nazwa jest boska :)
OdpowiedzUsuńA produkt ciekawy, jeszcze nie sięgnęłam po minerały... Niby mnie kuszą i machają przyjaźnie do mnie, ale sama nie wiem ;)
Minerały fajna rzecz. Tylko pędzel musisz mieć dobry. Prochy Ci zawsze mogę podesłać na spróbowanie :)
Usuńa flat top się nadaje do minerałów? bo mam z Hakuro..
UsuńOczywiście. Ja wolę kabuki, ale wiele osób preferuje flaty właśnie. To Ci podeślę proszku do przetestowania *:
Usuńpytanie: co ja Ci podeślę? ;))
UsuńDobre fluidy :D
UsuńNic mi nie przysyłaj, bo jestem w trakcie pakowania *:
Proszku Ci wyślę troszkę, tak na 10-12 użyć. Jak Ci się spodoba to doślę więcej :)
Instrukcja nakładania w zakładce "jak oswoić podkład mineralny" :D
I uważaj - flat daje większe krycie, trzeba ostrożnie z ilością podkładu i równomiernie stemplować.
<3 :**
Usuńto ten mi wysłałaś? ładnie mi się stopił ze skórą :)
UsuńWysłałam Ci uoga uoga właśnie ten kolor i lauressa w kolorze soft golden :)
UsuńPrzepraszam, podpisałam tylko nazwą firmy.
nie ma za co przepraszać ;) przecież pytanie nie boli :D
UsuńNie no sama nazwa powala i wprawia w mega ciekawość, warto się im chyba bliżej przyjzec ;)
OdpowiedzUsuńWarto, warto, nie tylko nazwa jest fajna :)
UsuńOstatnio przeglądałam ofertę uoga uoga i mnie zaciekawiły ich produkty. Ten podkład wygląda bardzo fajnie. :)
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie przygarnęła ich krem pod oczy avocado, balsam czekoladowy do ciała i jeszcze jakieś mydełko :)
UsuńPierwsze słyszę o tej marce :-) Nazwę na pewno zapamiętam :-)
OdpowiedzUsuńChwytliwa nazwa to duża część sukcesu jak widać :))))
UsuńNazwa budzi emocje i o to chodzi. Musze się jej bliżej przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńWiedzieli co robią z tą nazwą :)
UsuńDla mnie najlepsze mineraly sa z Aromaleigh.Nawet Lauress sie do nich nie umywa,nigdy sie po A nie swiece.Trzyma sie 12h.
OdpowiedzUsuńEwa