Do jego wykonania nie trzeba wiele – wystarczy ocet jabłkowy
i woda. Tą mało skomplikowaną recepturę można udoskonalać, ale ja nie widzę takiej potrzeby.
Ocet jabłkowy polecam rzecz jasna ekologiczny :), kupiłam
półlitrowy, z kontrolowanych upraw, za 8,90 zł. Nie jest to cena powalająca, ocet
starczy na długo a przy okazji do nóżek w galarecie jak znalazł :).
Jest trochę mętny, na dnie pojawia się delikatny osad.
Jest trochę mętny, na dnie pojawia się delikatny osad.
Ocet jabłkowy mieszam z wodą w proporcji 1:2. Stosuję wodę przegotowaną, czytałam, że może to być również woda prosto z kranu lub mineralna. Tak przygotowany
tonik nie piecze mnie, nie podrażnia, nie szczypie, nie powoduje zaczerwienienia. Za
to w tempie błyskawicznym wygładza, zmniejsza widoczność porów i rozjaśnia. Sprawia, że staje się znacznie przyjemniejsza w dotyku, bardziej nawilżona i zwarta.
Problemy z cerą znikają ekspresowo! Efekty
działania toniku widoczne są już po paru użyciach, a po tygodniu są naprawdę zaskakujące :).
Nie znalazłam potwierdzonych informacji co do przydatności tak sporządzonego toniku, a na occie jest jedynie zalecenie przechowywania go po otwarciu w temperaturze +4 stopni. Przygotowuję sobie zatem nieduże porcje, na ok. tydzień. Tym sposobem gotowy do użycia produkt trzymam w łazience bez konieczności robienia wycieczek do lodówki i bez strachu o jego zepsucie się. Przecieram twarz dwa razy dziennie, rano i wieczorem.
Ocet jabłkowy dobrze sprawdza się także na innych partiach ciała - szyja, dekolt, ramiona z pewnością się nie pogniewają :).
Tonik oprócz tych wszystkich zalet ma, według mojego męża,
jedną poważną wadę. Zapach. Mi nie przeszkadza, ale on nienawidzi wszystkiego
co związane jest z octem – od smaku, poprzez zapach aż do samego jego widoku. Gdyby
nie to, że woń toniku octowego szybko wietrzeje, a po nałożeniu kremu
przestaje być całkowicie wyczuwalny, kuracja octowa byłaby najlepszym środkiem
antykoncepcyjnym :), bo mąż z pewnością omijałby mnie bardzo szerokim łukiem!
Zapach toniku jest octowy, no bo jaki miałby być, ale trafił mi się fajny ocet, który pachnie naprawdę delikatnie. Kiedyś używałam octu jabłkowego develeya i jakiegoś niemieckiego bio - czuć je było zdecydowanie mocniej i bardziej ostro.
Polecam gorąco - sprawa groszowa a efekty świetne.
Zapach toniku jest octowy, no bo jaki miałby być, ale trafił mi się fajny ocet, który pachnie naprawdę delikatnie. Kiedyś używałam octu jabłkowego develeya i jakiegoś niemieckiego bio - czuć je było zdecydowanie mocniej i bardziej ostro.
Właśnie przymierzałam się do toniku octowego, spadłaś mi z nieba z tym postem :)
OdpowiedzUsuń:))))))
UsuńCieszę się :)
Znam, stosuję i bardzo sobie chwalę. Łączę się w bólu w temacie męskiej nietolerancji na zapach octu. Zawsze po zastosowaniu słyszę, jak to śmierdzi i jak się miśkowi nie podoba.
OdpowiedzUsuńJakie to męskie towarzystwo delikatne, kurcze no :)
UsuńI jak tu znaleźć czas i powierzchnię na stosowanie takiego cuda?;) Pomimo 3 otwartych toników chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńA czy przechowywanie w lodówce toniku jest konieczne?
Jeśli będziesz robić sobie małe porcje, tak jak pisałam w poście, to możesz spokojnie trzymać w łazience pod ręką.
UsuńLubię smak octu jabłkowego, ale na twarz go nie kładłam :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj, fajna po nim buźka :)
Usuń